
Adam Małysz ujawnia swoje plany na totalną rewolucję w skokach narciarskich
2025-03-17
Autor: Magdalena
Adam Małysz, ikona polskich skoków narciarskich, nie ma wątpliwości, że obecny sezon nie spełnił oczekiwań. W niedawnym wywiadzie podzielił się swoimi przemyśleniami na temat stanu polskich skoków. "Dopiero co mieliśmy wielkie sukcesy, a teraz znajduje się nas w trudnym miejscu" - mówi Małysz, komentując nieudane występy naszych skoczków.
Zawodnicy tacy jak Kamil Stoch, Dawid Kubacki czy Maciek Kot, choć zasłużeni, nie prezentowali dotąd optymalnej formy. Małysz zastanawia się nad przyszłością i mówi, że z braku wyników pojawia się poważna luka, której nie da się łatwo wypełnić. "Musimy być świadomi tego, że sukcesy w skokach są efemeryczne. Jak szybko wbiegliśmy na szczyt, tak szybko możemy z niego spaść" - podkreśla.
Były mistrz podkreśla również, że zmiana w podejściu do skoków narciarskich jest absolutnie konieczna, aby Polska wróciła na sportowy szczyt. Jego zdaniem, pożądana jest łączność między zwaśnionymi światami skoków kobiet i mężczyzn, co może pomóc w rozwoju dyscypliny. "W niedzielę znów przestali organizować konkursy dla kobiet, bo przyszedł czas na mężczyzn. Co z tego, że ci najlepsi nie przyciągają już rzeszy kibiców?" - zadaje retoryczne pytanie.
Kwestie sprzętowe również zasługują na uwagę. "Obecne limity techniczne powinny się zmienić. Nie możemy na każdym kroku szukać innowacji, tylko dlatego, że tak narzuca nam FIS" - zwraca uwagę Małysz. Podkreśla, że kontrolerzy nie są w stanie przeanalizować wszystkich zasobów sprzętowych na każdym konkursie, co prowadzi do szukania niezdrowych sposobów na osiąganie lepszych wyników.
Małysz sugeruje, że może czas na prawdziwą rewolucję, zarówno w sposobie podejścia do zawodników, jak i w regulacjach dotyczących sprzętu. "FIS powinien zastanowić się, jakie są przyszłe zasady, bo obecnie to, co się dzieje, to kompletne szaleństwo. Nie możemy przyzwalać na przemiany, które aż nadto obniżają poziom i atrakcyjność skoków" - alarmuje.
Jednak największe wątpliwości budzi fakt, czy po skandalu z norweskimi skoczkami nastaną realne zmiany. Małysz wie, że najpierw trzeba zdiagnozować przyczyny problemów, a dopiero później podejmować działania. Czy w jego oczach FIS zdobędzie się na odwagę, by wprowadzić systemowe zmiany, które mogą uratować ten wspaniały sport? Jedno jest pewne: z takim podejściem, które obecnie panuje w skokach, nie ma mowy o powrocie na szczyt. Polacy oczekują lepszych wyników i Małysz wie, jak wiele potrzeba, żeby to osiągnąć.