Sport

Afera z murawą w Lechu Poznań! Co się dzieje z zielonym dywanem na Bułgarskiej?

2024-10-08

Autor: Katarzyna

Lech Poznań w sobotę zszokował swoich fanów, przegrywając na własnym stadionie z Motorem Lublin 1:2 (1:1). Po tym meczu po raz kolejny na czoło powrócił temat stanu murawy na stadionie, co zgłosili zawodnicy tacy jak Afonso Sousa i Mikael Ishak oraz trener Niels Frederiksen. Zauważają oni, że murawa przy ulicy Bułgarskiej, wyraźnie w złym stanie, może być wynikiem niedawnych zwolnień osób odpowiedzialnych za jej utrzymanie oraz zatrudnienia zewnętrznej firmy, co budzi wiele kontrowersji.

Po meczu w strefie mieszanej Ishak oraz Sousa nie szczędzili słów krytyki. Kapitan zespołu mówił: - Stan murawy był katastrofalny. Ciągle się ślizgaliśmy, tam jest więcej piasku niż trawy. Na zdjęciach wygląda może dobrze, ale na boisku była tragedia. Co robią greenkeeperzy? To jest nieakceptowalne.

Trener Frederiksen również nie pozostawił złudzeń: - Ta murawa to całkowita katastrofa. Nie powinniśmy grać na takim boisku. Nie da się grać po ziemi, to dramat, a nie wiem, co się stało w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Na takiej murawie na pewno nie możemy konkurować - podkreślił.

Wiele emocji wzbudziło również ogłoszenie o poszukiwaniu nowego greenkeepera, które Lech zamieścił na początku września. Oferowano wynagrodzenie od 4500 do 5000 złotych za pełnoetatową pracę. Kibice wyrazili swoje niezadowolenie, wskazując na niskie zarobki oraz na to, że praca w tak trudnych warunkach to wyzwanie.

Rumory w Poznaniu zaczęły krążyć wokół zwolnienia poprzednich pracowników. Podobno byli oni zaangażowani w proceder związany z nieprawidłowościami dotyczącymi paliwa. Z relacji wynika, że odpowiedzialni za murawę otrzymali karty na paliwo, a gdy faktury przestały się zgadzać, sytuacja została zgłoszona księgowej. Po analizie wideo z tankowania pojawiły się niejasności. W wyniku tego wszyscy greenkeeperzy zostali zwolnieni. Choć klub nie komentuje sprawy oficjalnie, nieoficjalne informacje sugerują, że księgowa prowadziła śledztwo w tej sprawie od dłuższego czasu.

Nowa firma zajmująca się murawą, MagMar, została zatrudniona wkrótce po zwolnieniach byłych pracowników, a miesięczny koszt opieki nad murawą wzrósł do 50 tysięcy złotych. To kwota, która znacząco przewyższa wynagrodzenia dawnych pracowników.

W przeszłości greenkeeperzy z Poznania przygotowywali murawę na ważne wydarzenia, jak mecze reprezentacji na Stadionie Narodowym. Teraz sprawa się komplikuje, a nowa firma zdaje się mieć trudności z poprawą stanu boiska.

W rozmowach z mediami, Marcin Kujawski, szef MagMar, stwierdził, że firma zaczęła prace nad murawą trzy tygodnie temu i zgodnie z jego słowami, od razu zajęli się piaskowaniem boiska, które ich zdaniem, nie było dotychczas wystarczająco odpowiednio pielęgnowane. Kujawski zapowiedział dalsze prace, w tym dostawę nowych lamp, aerację oraz dosiewanie trawy.

Czy Lech Poznań może sobie pozwolić na dalsze przestoje z murawą w tak złym stanie? Brak jakości na boisku może prowadzić do większych problemów nie tylko w postaci przegranych meczów, ale także kontuzji zawodników. Cała sytuacja staje się coraz bardziej niepokojąca, a atmosfera wokół klubu gęstnieje. Kibice czekają na poprawę, a stan murawy przy Bułgarskiej będzie teraz z pewnością bacznie obserwowany.