W ostatnich dniach doszło do szokującego ataku cybernetycznego na systemy komputerowe Platformy Obywatelskiej, co ujawnili szef KPRM, Jan Grabiec. Tego samego dnia na Twitterze pojawiły się wpisy premiera Donalda Tuska, wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego oraz samego Grabca, co tylko potęgowało spekulacje dotyczące skali i wpływu tych działań.

Grabiec zasugerował, że cyberatak mógł mieć powiązania z "wschodnią stroną", co wzbudziło falę komentarzy i obaw wśród analityków politycznych.

Według ustaleń Radia ZET, sprawcy przejęli skrzynkę jednego z lokalnych działaczy PO, co dało im dostęp do poufnych informacji oraz adresów mailowych. Zhakowane konto było wykorzystywane do rozsyłania złośliwego oprogramowania, które mogło zainfekować urządzenia innych polityków z tej formacji.

Przemysław Wipler z Konfederacji zauważył, że atak ten może być wstępem do poważnych problemów dla Platformy w krytycznym momencie kampanii wyborczej, zaledwie 46 dni przed pierwszą turą wyborów. „To może być 'petarda', która wpłynie na wynik wyborów,” dodał, przypominając o podobnych wydarzeniach w Rumunii, które zaczęły się w analogiczny sposób.

Internauci nie pozostają obojętni, mnożąc żartobliwe komentarze i sugerując, że sytuacja stanowi "falstart wariantu rumuńskiego". To niepokojące wydarzenie stawia pod znakiem zapytania bezpieczeństwo danych w polskiej polityce, a eksperci wzywają do podjęcia pilnych działań w celu zminimalizowania ryzyka takich ataków. W tej chwili, kluczowe dla przyszłości Platformy Obywatelskiej będzie to, jakie informacje wyciekną oraz jakie będą konsekwencje tego cyberataku w obliczu nadchodzących wyborów.