Kwestia zgłoszenia prezydenta Andrzeja Dudy do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) wywołała burzę emocji w polskim środowisku sportowym. Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl), podkreślił, że Duda jest osobą oddaną olimpizmowi, zaznaczając, że prezydent ma znaczące osiągnięcia w budowaniu relacji na arenie międzynarodowej. Jego zdaniem, rekomendacja Dudy zostało udzielona z myślą o dalszym rozwoju polskiego sportu.

Jednak nie wszyscy podzielają tę opinię. Sławomir Nitras, minister sportu, skrytykował tę decyzję, wskazując na możliwość, że kandydatura Dudy kosztem Mai Włoszczowskiej, byłej kolarki i dwukrotnej wicemistrzyni olimpijskiej, która obecnie ma status członka MKOl.

Nitras stwierdził, że decyzja PKOl to efekt politycznych powiązań, a nie rzeczywistych zasług. W jego ocenie, była zawodniczka, która konsekwentnie budowała swoją pozycję międzynarodową, zasługuje na uznanie, które obecnie może zostać jej odebrane. "Brzydko się panowie bawicie" - napisał minister na platformie X, sugerując, że gra polityczna odbywa się kosztem sportowców.

W tej kwestii zabrała również głos była siatkarka i obecna posłanka KO, Małgorzata Niemczyk, która wyraziła swoje obawy o przyszłość polskiego sportu oraz o zamknięty układ w Prawie i Sprawiedliwości. "To nie jest decyzja, która przekłada się na korzyści dla polskich sportowców" - dodała.

Krytykę wyraził także Szymon Ziółkowski, złoty medalista olimpijski. Jego zdaniem, członkowie MKOl powinni być wybierani spośród osób rzeczywiście związanych ze sportem, a kandydatura Dudy budzi wątpliwości w tej kwestii. "Decyzja jest kuriozalna, szkoda, że PKOl się na to podpisuje" - podsumował Ziółkowski.

Wiadomości z obozu PKOl wskazują na rosnące napięcia związane z polityką sportową w Polsce. Przyszłość polskiego sportu wydaje się być w rękach polityków, co budzi obawy wśród byłych sportowców oraz działań na rzecz rozwoju sportu w kraju.