Sport

Czterotysięczne miasteczko w kryzysie. "Walczymy o przetrwanie!"

2025-03-19

Autor: Jan

Podhalanin Biecz, niegdyś duma regionu gorlickiego, od kilku miesięcy stoi przed bezprecedensowym wyzwaniem. Zespół piłkarski, który zdobył dwa awanse z rzędu oraz wygrał okręgową ligę w 2023 roku z ponad 100 strzelonymi golami, nagle zniknął z rozgrywek IV ligi zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem nowej rundy.

Piłkarze klubu zarabiali nawet 5 tys. zł miesięcznie, co stanowiło spore wynagrodzenie jak na amatorski sport. Problemy zaczęły się, gdy kluczowy sponsor klubu, odpowiedzialny za jego wcześniejsze sukcesy, nagle wycofał swoje wsparcie finansowe. "To standard w tym środowisku – pieniądze się kończą, a kluby z dnia na dzień tracą stabilność" – mówi były zawodnik.

Mieszkańcy Biecza są w szoku. Jeszcze we wrześniu 2022 roku z pompą obchodzono 75-lecie istnienia klubu z uroczystymi wydarzeniami, a ostatnia historia mrocznej przyszłości klubu jest smutna.

Decyzja o wycofaniu się z rozgrywek, ogłoszona na Facebooku, padła z powodu problemów kadrowych uniemożliwiających skompletowanie drużyny. Dodatkowo, strach i niepewność ogarnęły zespół, gdy z tygodnia na tydzień przestawano wypłacać pensje. Niewielka liczba aktywnych sponsorów uniemożliwiła dalszy rozwój oraz utrzymanie zawodników.

W miarę jak trudności narastały, z klubu odeszli trenerzy. W miarę upływu czasu sytuacja stała się tak napięta, że zawodnicy przestali pojawiać się na treningach z powodu problemów finansowych. "Słyszeliśmy, że sponsor miał wrócić z pieniędzmi, ale nikt się z nami nie kontaktował," relacjonuje jeden z byłych zawodników.

Pomimo że Daniel Kozioł, dawny sponsor, oficjalnie zrezygnował z funkcji prezesa, wiele osób wciąż łączy go z działalnością klubu. We wrześniu 2022 roku pod jego opieką zainwestowano w rozwój klubu w sposób, który pozwolił na zatrudnienie solidnych graczy z wyższych lig.

Po zwolnieniu poprzedniego trenera, Łukasz Schreiner, nowy opiekun drużyny, również zrezygnował. Nowe osoby w zarządzie nie zdołały pomóc w poprawieniu sytuacji. Co więcej, pokusiły się one o wprowadzenie nowych strategii, lecz wszystko to nie przyniosło zamierzonych efektów.

Zarząd, mimo kryzysu, wydał publiczną deklarację, że podjął działania, aby drużyna mogła kontynuować swoją działalność. Burmistrz miasta, na pytania dotyczące przyszłości klubu, był niechętny i ograniczał się do ogólników, nie wyrażając chęci dalszej współpracy.

Warto zauważyć, że Podhalanin Biecz nie upadł całkowicie jako klub. Nadal działa w nim akademia dla lokalnych dzieci, co daje nadzieję na przyszłość i kontynuację piłkarstwa w miasteczku. Mieszkańcy Biecza mają prawo wierzyć w lepsze jutro i w możliwość odbudowy lokalnej piłki nożnej. Jednak, jak zauważają eksperci, potrzeba gruntownych zmian w podejściu do finansowania sportu amatorkiego w Polsce, aby takie tragedie nie powtarzały się w przyszłości.