Kraj

"Do niczego w życiu nie doszedł". Szokujące słowa sędziego wobec pokrzywdzonego

2025-04-05

Autor: Magdalena

W piątek w Koszalinie, po ponad 10 latach, zapadł wyrok w sprawie pana Marcina. Mężczyzna w grudniu 2013 roku stracił nogę przy wysiadaniu z pociągu. Poszkodowany domagał się odszkodowania, twierdząc, że to z powodu braku oświetlenia i nieodśnieżenia peronu wpadł pod koła maszyny.

Szokujące uzasadnienie wyroku

Sędzia Piotr Walenciak przyznał panu Marcinowi 500 tysięcy złotych odszkodowania oraz niecałe dwa tysiące złotych renty. Jednak uzasadnienie wyroku wzbudziło kontrowersje. Sędzia stwierdził, że "do momentu wypadku pan powód w życiu do niczego nie doszedł". Po tragicznym wydarzeniu "ma nową partnerkę, od pięciu lat jest w nowym związku, ma niski poziom depresji".

– Ja to będę uzasadniał tak, jak ja to widzę. Pan Marcin dał sobie radę w życiu. 208 tys. zł na protezę indywidualną? Musimy wiedzieć, czy pan powód potrzebuje protezę w wersji mercedes, czy też wystarczy mu taka, jak to mówią ortopedzi, w klasie volkswagen za 60 tys. zł – dodał sędzia.

Reakcje prawników i społeczności

Wyrok nie jest prawomocny, a jego uzasadnienie zdumiało wielu prawników. Posłanka Lewicy, Anna Maria Żukowska, wyraziła swoje oburzenie, komentując: "Większość zwykłych ludzi, słysząc to, ma w nosie czy on był neo czy paleo. Po prostu wielu sędziów jest oderwanych od rzeczywistości i pełnych poczucia wyższości. Jak można coś takiego powiedzieć w uzasadnieniu?".

Dalsze działania w tej sprawie mogą obejmować apelację, a reakcje społeczne sugerują, że temat odpowiedzialności instytucji w przypadku wypadków na infrastruktury transportowej będzie nadal szeroko dyskutowany. Wiele osób zwraca uwagę na konieczność poprawy warunków bezpieczeństwa na peronach i w środkach transportu oraz na to, jak władze powinny bardziej dbać o ochronę pasażerów. Szokujące słowa sędziego rzucają nowe światło na to, jak głęboko w społeczeństwie tkwią uprzedzenia i jakie skutki mogą one mieć dla osób poszkodowanych w wypadkach.