Kandydat PiS na prezydenta, Nawrocki, wywołał falę emocji, gdy podczas ostatniej konferencji poruszył temat aborcji i swojej osobistej historii. Stwierdził, że jego poglądy są efektem bycia "katolikiem i członkiem Kościoła katolickiego", ale też wynikają z jego życiowego doświadczenia.

- Jestem ojcem wspaniałego syna, Daniela, który ma aktualnie 21 lat. Bardzo go kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wychowuję go od drugiego roku życia, chociaż nie jest moim biologicznym synem. Z Danielem dzielimy silną więź, ja jestem dla niego jedynym ojcem, a on zna mnie tylko jako swojego tatę. W moim rodzinnym domu wszyscy mamy świadomość, że Daniel żyje dzięki odwadze i poświęceniu jego młodej mamy, która zdecydowała się go urodzić mimo trudności - wyznał Nawrocki.

Warto zaznaczyć, że Marta Nawrocka, żona prezesa IPN, urodziła Daniela w wieku zaledwie 17 lat, co wzbudziło wiele kontrowersji w mediach.

Nawrocki poruszył także kwestię tzw. "ideologicznej wojny", wyrażając swoje zdanie na temat aktualnych protestów w polskich miastach. - To delikatne sprawy dotyczące fundamentów naszej kultury. Najgorsze, co mogłoby się stać w Polsce, to powtórzenie wydarzeń, które miały miejsce kilka lat temu - dodał, wskazując na potrzebę dialogu w społecznych kwestiach bez wzniecania niepotrzebnych emocji.

W międzyczasie w Sejmie pojawia się kontrowersyjny projekt, który może znów podzielić polityków. Ruch ministra Ziobry w tej sprawie zaskoczył wiele osób, a koalicja rządząca wydaje się być w kryzysie. Jakie będą tego konsekwencje? Czy partyjne napięcia wpłyną na nadchodzące wybory?