Świat

"Nie widzę na jedno oko, ale znów mnie wyślą do Strefy"

2024-11-28

Autor: Ewa

SimRus – Symulator Ruskiego Miru, ukazujący brutalną prawdę o życiu we współczesnej Rosji, zebrany na podstawie rzeczywistych historii i rozmów z mieszkańcami Federacji Rosyjskiej. Wiele osób w obawie przed represjami ukrywa swoje prawdziwe poglądy, przynależąc do rosyjskiej opozycji. Ich codzienność często zmienia się w mroczny scenariusz, w którym jedynym wyjściem z sytuacji jest często milczenie.

W dniu wizyty u lekarza czekałem na korytarzu niedużej polikliniki. Przede mną w kolejce była starsza kobieta oraz młody mężczyzna, który według jego słów, wrócił z tzw. Strefy Specoperacji. Opowiadał o sobie z nieskrywaną dumą. Pochodził z obwodu ługańskiego, ale gdy dopytałem o konkretną miejscowość, zamilkł. Twierdził, że utrzymał najwyższą kategorię zdrowia do momentu, gdy został ranny na froncie, próbując opisać okropności, jakie tam przeżył.

– Od tego jeża mam blizny na ciele, a w głowie przyjąłem płytki, żeby nie stracić czaszki. – Pokazywał mi swoje rany, bez skrępowania. – A teraz straciłem prawo jazdy, więc muszę odzyskać zdolność do użytkowania transportera, żeby znów wrócić do Strefy. Nawet usłyszałem, że wszyscy, którzy mają jakiekolwiek problemy zdrowotne, nadal są potrzebni na froncie. Trzeba być trzeci na liście, żeby Cię wzięli nawet z jedną ręką! – dodał z ironią.

Zauważyłem, że patrząc na jego dokumenty, miał ukraińskie nazwisko. Nie zdążyłem dopytać, bo dalej bez opamiętania opowiadał o swoich „wyczynach” w orężnej walce. Twierdził, że w Ukrainie nie ma dla niego litości, że nawet jeśli tak toczono walki, to każdy, kto na niego trafi, na pewno za płotkiem nie pomyśli, że to człowiek.

W moim sercu narastał niepokój i wstyd, że siedziałem naprzeciwko kogoś, kto zadusił słabszego od siebie. Cała obrzydliwość, z jaką rozmawiał o swoich przeżyciach, sprawiła, że czułem się jakby osamotniony. Wtem do gabinetu wszedł lekarz i wprowadził Denisa. Ja jako kolejny byłem znowu napięty przed wizytą.

Gdy wyszedłem, usłyszałem informacje o kolejnych bombardowaniach, które znów wstrząsnęły Ukrainą. Łzy cisnęły się do oczu, ale nikt oprócz mnie nie podzielał mojego smutku. Dziś znów stworzyli nowy rozkaz – zmobilizować wszystkich, nawet tych zastraszonych słabym zdrowiem.

W patowej sytuacji czułem, że moje byłe znajome i starzy przyjaciele obstawili swoich mężów na wojnę, wyplatali sieci dla „prawdziwych mężczyzn ze Strefy”. Wolno opuściłem budynek, nie mogąc znieść widoku kogoś, kogo kochałem, teraz widzony jako przestępca.

Nocą zebrałem się na odwagę, by wyjść przy pomniku Ukraińskiego Smutku. Położyłem kwiatek, wiedząc, że to może być dla mnie niebezpieczne. Lekarz rozumiał moją niewygodną sytuację, wiedział, że nikt nie jest tu bezpieczny, a ja wciąż czułem się znów pod kontrolą. Następnego dnia postanowiłem ponownie udać się do lekarza, mimo obaw. Może ona miała jakząś nadzieję dla mnie. Muszę być gotowy walczyć, nie tylko o siebie, ale też o to, co pozostało z ostatniego zdrowego myślenia w tym szaleństwie.

Czy można jeszcze mówić o oporze? Gdy do mojego ucha dotarły wieści o kolejnych bombach rujnujących wszystko, na co pracowaliśmy? Czasami czułem się jak w pułapce bez wyjścia, ale wiedziałem, że nie wolno mi się poddać. Mimo strachu, muskała mnie chęć walki. Nie mogę się ukrywać na zawsze w tym cichym strachu przed represjami.