Kraj

Niebywała tragedia: Matka przyniosła tornister syna do sądu – Krzyś nie wróci już do szkoły

2025-03-30

Autor: Michał

Dnia 15 maja 2024 roku w Dywitach (woj. warmińsko-mazurskie) miała miejsce niewyobrażalna tragedia, która wstrząsnęła lokalną społecznością. 12-letni Krzyś z Kiełczyna wyruszył do szkoły na rowerze, jednak podczas jazdy doszło do niefortunnego incydentu. Z zębatki roweru spadł mu łańcuch, co uniemożliwiło mu kontynuowanie podróży. W związku z tym, postanowił pójść na przystanek autobusowy.

Na swojej drodze Krzyś spotkał młodszego kolegę, z którym kontynuował marsz w kierunku przystanku "Kiełczyny Domagały kapliczka". Było przed godziną 8:00, kiedy obaj chłopcy przechodzili przez oznakowane przejście dla pieszych. Wówczas doszło do tragicznego wypadku - Krzyś został potrącony przez SUV-a, co skończyło się jego śmiercią.

W sprawie śmiertelnego potrącenia Krzyśka postawiono zarzuty Romanowi J. (75 lat). Mężczyzna, w trakcie składania wyjaśnień, opisał swoje problemy zdrowotne, w tym dną moczanową i nadciśnienie. Twierdził, że nie miał nigdy wypadku, ani nie otrzymał mandatu w swoim długim 57-letnim okresie posiadania prawa jazdy. Jak relacjonował, nie widział nikogo na przejściu i nie czuł się winny, ponieważ wtedy poruszał się z niską prędkością, a jego samochód nie hamował.

Krzysiek doznał tragicznych obrażeń, w tym obrzęku mózgu i licznych ran, które były skutkiem uderzenia. Eksperci podali, że jego obrażenia mogłyby mieć miejsce, gdyby auto poruszało się z prędkością 30 km/h, co budzi wiele wątpliwości.

W trakcie rozprawy, matka Krzysia, Magdalena B., przyniosła do sądu plecak, który jej syn miał w dniu wypadku. Z przerażeniem opisała dramatyczne okoliczności, które towarzyszyły temu tragicznemu zdarzeniu. W swoim zeznaniu wspomniała o braku skruchy ze strony kierowcy. Przypomniała sobie chwile, kiedy inny mężczyzna podszedł do niej, pytając dlaczego płacze, na co w odpowiedzi usłyszał, że psiak szczeka na „złych ludzi”, w tym na osobę, która zabiła jej syna. Oskarżony odpowiedział, że nie czuje się winny, a jego zdaniem to Krzyś był odpowiedzialny za wypadek, gdyż wszedł na przejście w nieodpowiednim momencie.

Roman J. grozi teraz kara do 8 lat pozbawienia wolności. Wszyscy z niecierpliwością czekają na kolejny proces, zaplanowany na 9 maja, który może przynieść więcej światła na tę smutną sprawę. Dla wielu mieszkańców Dywit i okolic, to wydarzenie staje się nieodłącznym kawałkiem ich wspólnej tragedii.