Pożar, który wybuchł 19 marca w rafinerii w Saratowie, trwa już trzeci dzień, a jego przyczyną był atak ukraińskich dronów, które uszkodziły zbiornik paliwa. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez wojsko, rafineria obsługuje rocznie do 6 milionów ton ropy naftowej. W nocy z czwartku na piątek pożar przybrał na sile po dekompresji spalonego zbiornika, doprowadzając do kolejnych eksplozji i zwiększenia powierzchni pożaru do 10 tysięcy metrów kwadratowych.

Aktualnie w akcjach gaśniczych uczestniczy 456 ratowników oraz 181 jednostek sprzętu. Mimo zaangażowania licznych służb, sytuacja wciąż pozostaje krytyczna. Odnotowano również głośne eksplozje w pobliskim wojskowym porcie lotniczym w Engels, gdzie ukraińska armia przeprowadziła zmasowany atak. Gubernator obwodu saratowskiego, Roman Busargin, stwierdził, że oba miasta doświadczyły "najsilniejszego ataku dronów w historii".

Po ataku w rejonie Engels wprowadzone zostały nadzwyczajne środki zaradcze, w tym ewakuacja mieszkańców cywilnych. Lotnisko Engels-2, które znajduje się około 500 km od granicy z Ukrainą, służy jako baza dla strategicznych bombowców Tu-95 i Tu-160, zdolnych do przenoszenia broni jądrowej. Obiekt stał się celem licznych ataków od momentu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku.

Dodatkowo, w obwodzie kurskim doszło do pożaru na stacji dystrybucji gazu Sudża. Rosyjskie media sugerują, że incydent ten również mógł być wynikiem działań ukraińskich sił, jednak ukraiński Sztab Generalny stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom, zarzucając rosyjskim propagandystom, że stacja była regularnie ostrzeliwana przez same rosyjskie wojska.

O sytuacji w regionie informują zarówno lokalne, jak i międzynarodowe agencje prasowe, a eksperci obawiają się, że eskalacja konfliktu mogłaby prowadzić do dalszych napięć w regionie oraz potencjalnych konsekwencji dla bezpieczeństwa w Europie. Świat wstrzymuje oddech, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.