
Przedsiębiorcy z Podlasia protestują. „Nie damy się pochować żywcem”
2025-03-30
Autor: Katarzyna
W sobotę ulicami Białegostoku przeszedł przemarsz zorganizowany przez lokalnych przedsiębiorców, którzy nazwali go konduktem żałobnym. Niosąc dwie symboliczne trumny, jedna z napisem "podlaska gospodarka", a druga z nekrologiem "Podlaska gospodarka zginęła tragicznie – 10 lutego 2023 roku", manifestowali swoją dezaprobatę wobec sytuacji gospodarczej regionu. Data ta odnosi się do zamknięcia przejścia granicznego z Białorusią w Bobrownikach, które miało miejsce po zamknięciu sąsiedniego przejścia w Kuźnicy w listopadzie 2021 roku, w związku z kryzysem migracyjnym.
Zamknięcie przejść granicznych przyczyniło się do dramatycznego spadku przychodów w wielu sektorach gospodarki, w tym w handlu, usługach, gastronomii i turystyce. Przedsiębiorcy zaznaczyli, że ich protest nie ma charakteru politycznego, jednak apelowali o pilne działania ze strony rządu. Hasła, które nosili, wyrażały ich zaniepokojenie sytuacją; „Stop rządowej blokadzie Podlasia!” oraz „Nie damy się zamknąć, zabetonować, zapomnieć!” to tylko niektóre z nich.
Ewelina Grygatowicz-Szumowska, jedna z organizatorek protestu, podkreśliła, że ich działania mają na celu sprzeciw wobec bierności rządu w kwestii przywrócenia ruchu transgranicznego. Wskazała na konieczność podjęcia działań w celu pomocy regionowi, który boryka się z dramatycznym wzrostem bezrobocia i wyludnianiem. Grygatowicz-Szumowska zauważyła, że Podlasie stało się strefą stagnacji, z której mieszkańcy nie mogą się wydostać.
Władze województwa, w tym wojewoda podlaski Jacek Brzozowski, przyznają, że sytuacja na granicy jest skomplikowana i na chwilę obecną trudno oszacować, kiedy granice będą otwarte. W przeszłości decyzje o zamknięciu przejść podejmował rząd, a obecny kontekst geopolityczny wpływa na dalsze losy regionu.
Dodatkowo, w kontekście protestu warto zauważyć, że sytuacja na Podlasiu jest inna niż w Lubelskiem, gdzie władze zdają się podejmować kroki na rzecz lokalnej gospodarki. Przedsiębiorcy apelują o solidarność, gdyż czują, że ich region jest marginalizowany.
„Nie damy się pochować żywcem. Będziemy walczyć o naszą przyszłość do końca” – podkreślali uczestnicy protestu, przypominając, że gospodarcze ożywienie regionu zależy również od politycznych decyzji na szczeblu krajowym.