Radosław Sikorski, aktualny minister spraw zagranicznych, potwierdził, że prezydent Andrzej Duda wysunął propozycję, która go zaskoczyła. Jak stwierdził, "Ja raczej staram się zachować dyskrecję moich rozmów z panem prezydentem, ale ponieważ to prezydent podzielił się tą informacją z dziennikarzami, to mogę potwierdzić, że rzeczywiście taka propozycja padła, która, muszę powiedzieć, mnie zdumiała".

Sikorski odniósł się do wypowiedzi Dudy dotyczącej ambasadora Klicha, który według prezydenta nie mógłby reprezentować Polski w Waszyngtonie ze względu na jego rolę w tragedii smoleńskiej z 2010 roku, kiedy to pełnił funkcję ministra obrony.

"To, że w Waszyngtonie Klich jest postrzegany jako zamachowiec smoleński, a w Nowym Jorku miałby być kimś innym, nie mieści się w moim zrozumieniu logiki" – dodał Sikorski.

Minister wskazał również na inne ważne kwestie, mówiąc o obecności ludzi współpracujących z prezydentem w kluczowych miastach na całym świecie, takich jak Nowy Jork, Londyn, Paryż i Pekin. "W zamian za to nie dostałem ani jednego podpisu prezydenta" – podkreślił.

Sytuacja wokół ambasadorów zaczęła się zaostrzać w marcu 2024 roku, kiedy Sikorski ogłosił, że ponad 50 ambasadorów zakończy swoją misję. W odpowiedzi, prezydent Duda stwierdził, że "nie da się żadnego ambasadora powołać ani odwołać bez jego podpisu", co wywołało poważny konflikt między kancelarią prezydenta a Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Zamiast pełnowymiarowych ambasadorów do placówek wysyłani są dyplomaci jako charge d'affaires.

Spór dotyczący ambasadorów z pewnością będzie miał dalekosiężne konsekwencje dla polskiej polityki zagranicznej, a opinia publiczna z niecierpliwością czeka na dalszy rozwój sytuacji.