Grażyna, uczestniczka 7. edycji popularnego programu „Sanatorium miłości”, postanowiła w końcu otworzyć się na temat swojej trudnej przeszłości. W programie, w którym łączy się pary, wiele osób znalazło miłość, ale nie ona. W jednym z odcinków miała szansę na nowy początek z Bogdanem, jednak ich wspólne chwile nie przyniosły jej szczęścia.

W najnowszym wywiadzie udzielonym „Super Expresowi”, Grażyna podkreśliła, że nie żałuje swojego udziału w programie. Dzięki temu doświadczeniu zaczęła dostrzegać świat poza czterema ścianami swojego domu i nawiązała nowe znajomości. "Otworzyłam się na ludzi, wyszłam ze swojej skorupy. Teraz idę do przodu, nie oglądam się za siebie" - mówiła w rozmowie.

Jej życie nie było łatwe, głównie z powodu byłego męża, który nadużywał alkoholu i nie okazywał jej uczuć. "Brakowało mi miłości rodzinnej. Z nikim się nie dzieliłam swoimi problemami. Dopiero teraz, po udziale w programie, zaczynam otwierać się na innych" - ujawnia Grażyna, dodając, że czas spędzony w „Sanatorium miłości” dał jej siłę do zmian w życiu.

Grażyna musiała zmierzyć się nie tylko z trudną przeszłością, ale także z realiami finansowymi. Jej emerytura wynosi jedynie 1700 złotych, co w połączeniu z wysokimi wydatkami na życie stawia ją w ciężkiej sytuacji. W przeszłości, gdy jej syn chorował, musiała brać pożyczki, co do dziś wpływa na jej sytuację finansową.

Obecnie Grażyna sprząta domy w Holandii, aby zarobić na życie. Jej celem jest inwestycja w remont domu, który znacznie ułatwiłby jej codzienność. "Zbieram pieniądze na instalację wodociągową i centralne ogrzewanie. Mam już zakupione materiały, tylko potrzebuję funduszy na wykonawcę, aby wszystko podłączył" – mówi ze zdecydowaniem.

Pomimo trudności, Grażyna ma nadzieję na lepszą przyszłość. "Nie chcę wracać do trudnej przeszłości. Chcę patrzeć z optymizmem w przyszłość" - dodaje. Jej historia przypomina nam, że siła i determinacja mogą pomóc pokonać nawet największe przeciwności losu.