Jak donoszą rosyjskie media, powołując się na źródła w armii, w dniach 23-24 listopada Rosja zamknie część swojej przestrzeni powietrznej. To działanie ma związek z testami rakietowymi, które odbędą się na poligonie Kapustin Jar w obwodzie Astrachańskim.

Rosyjskie ministerstwo obrony, mimo braku szczegółowych informacji o ćwiczeniach, sugeruje, że najprawdopodobniej dojdzie do wystrzałów rakiet średniego zasięgu Oresznik. Ten typ broni, już raz wykorzystany do ataku na ukraińskie miasto Dniepr, budzi obawy wśród ekspertów z Instytutu Studiów nad Wojną (ISW).

W swoim najnowszym raporcie analitycy ISW zwracają uwagę, że Kreml wykorzystał ostatnie wydarzenia, by podsycać strach przed kolejnymi atakami, co może wpłynąć na ograniczenie wsparcia Zachodu dla Ukrainy. Eksperci przewidują, że rosyjscy dowódcy mogą wkrótce zdecydować o nowym ostrzale Ukrainy przy użyciu rakiet balistycznych, co ma na celu nie tylko prowokację, ale także propagandowe przedstawienie Sił Zbrojnych Ukrainy jako bezsilnych.

Władimir Putin w swoim przemówieniu po ataku na Dniepr ogłosił, że rosyjskie rakiety Oresznik są obecnie niemożliwe do zestrzelenia przez systemy obrony przeciwrakietowej. Tymczasem ekspert wojskowy Fabian Hoffmann w wywiadzie dla CNN podważał te twierdzenia, argumentując, że istnieją systemy takie jak SM-3, Aegis Ashore, Arrow 3 i THAAD, które są w stanie skutecznie zwalczać tego typu zagrożenia.

Warto dodać, że Szef Sztabu Generalnego Ukrainy, generał Walery Załużny, zwracał uwagę na rosnące zagrożenie dla ukraińskich miast i obiektów infrastruktury. To, czy Rosja zdecyduje się na większe ataki, pozostaje niepewne, alełości ogólne napięcie w regionie wyraźnie wzrasta. Analizując te sytuacje, warto również wspomnieć o trudnej sytuacji humanitarnej na Ukrainie, która każdego dnia staje się coraz bardziej skomplikowana debido do konfliktu.

Marcin Jan Orłowski / Polsatnews.pl

Czytaj więcej o sytuacji na Ukrainie i najnowszych doniesieniach.