
Zamość. Bartłomiej B. na procesie. Groźba dożywocia za brutalne zbrodnie!
2025-04-14
Autor: Piotr
Nowa era terroru w Zamościu
Na początku października 2024 roku Bartłomiej B. uciekł ze szpitala psychiatrycznego w Radecznicy. Mężczyzna przebywał tam na obserwacji po nieudanej próbie samobójczej w areszcie, gdzie czekał na proces za brutalne podwójne zabójstwo.
Zbrodnia, która wstrząsnęła Polską
Tragedia miała miejsce kilka miesięcy wcześniej, 3 lipca 2024 roku, gdy Bartłomiej dokonał okrutnej zbrodni na swoim bracie Wojciechu, używając siekiery. Świadkowie opowiadają o przerażających chwilach, gdy Bartłomiej, działając w zamiarze zabójstwa, zadał bratu co najmniej trzy ciosy ostrzem siekiery w głowę.
Ale to nie koniec - po brutalnym zabójstwie, mężczyzna rzucił się na swojego ojca, który modlił się w kuchni. Starszy mężczyzna zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Festiwal chaosu po ucieczce
Po masakrze Bartłomiej nie zawahał się uciec. Rowerem udał się na stację benzynową, gdzie kupił alkohol i zaczął pić. Niedługo później, z telefonu zamordowanego brata, powiadomił policję, że zabił dwóch członków rodziny.
Prokuratura w szoku!
Zatrzymany przez policję Bartłomiej trafił do aresztu w Zamościu. Niestety, w trakcie pobytu za kratkami próbował popełnić samobójstwo, co doprowadziło do jego przeniesienia na obserwację do szpitala psychiatrzycznego. W październiku wykorzystał chwilę nieuwagi, by uciec.
Groźny zbieg
Jego ucieczka ujawniła rażące zaniedbania w służbie więziennej. Funkcjonariusze poluzowali mu kajdanki, co umożliwiło mu ucieczkę. Wkrótce potem rozległa się obława w kilku województwach, a Bartłomiej przemieszczał się w stronę południowej granicy, planując dotrzeć do Włoch.
Okazało się, że skradł dwa samochody, co pomogło mu w ucieczce. Jednak wyjątkowo charakterystyczny, czerwony pojazd przypłacił mu niespodziewanym aresztowaniem, gdy został zidentyfikowany przez monitoring.