
Bezjajeczność Lecha i beznadzieja Stali – Palestyna bije Izrael
2025-04-01
Autor: Katarzyna
Za nami kolejka, która może mieć bardzo duży wpływ na losy mistrzostwa Polski. Lech Poznań postanowił być typowym Lechem Poznań i przegrał w fatalnym stylu z ostatnim zespołem w tabeli. Antoni Kozubal prezentował się jak junior z III ligi. Wśród badziewiaków mamy po trzech piłkarzy Lecha i Stali Mielec, która dała prawdziwy koncert kompromitacji w Lublinie. Kozacy? Tutaj paradoks – wydaje nam się, że najlepszy na ten moment napastnik ligi występuje w zespole zajmującym ostatnie miejsce.
– To, co pokazał Lech we Wrocławiu, to kompromitacja. I totalna bezjajeczność – tak w „Lidze Minus” występ Lecha ze Śląskiem (porażka 1:3) ocenił Łukasz Gikiewicz. Wypowiedział się także na temat Stali Mielec, którą nazwał głównym kandydatem do spadku. Oznajmił, że jeśli drużyna z Mielca jednak nie spadnie, wpłaci 1000 zł na cel charytatywny.
W 26. kolejce Lech i Stal zawiodły. Efekt? Zawodnicy obu klubów stworzyli większość jedenastki badziewiaków. Kozubal i Alex Douglas, piłkarze, których w tym sezonie często chwaliliśmy, w meczu we Wrocławiu zagrali poniżej krytyki. Kozubal – kompletnie bezradny, zwłaszcza przy ostrym pressingu Śląska, nie potrafił wyprowadzić piłki. Faulował przy karnym, a Douglas był niepewny, co przy golu na 0:1 nadawało się do kabaretu. Z Lecha do badziewiaków dołączył Filip Jagiełło, który w przerwie zapowiadał heroiczną walkę o trzy punkty, ale w drugiej połowie jego gra była bezbarwna.
Mało tego, według różnych badań Ekstraklasa jest jedną z najbardziej wyrównanych lig na świecie, co sprawia, że niespodzianki są częste. Ale bez jaj – tak grać, jak Lech we Wrocławiu, po prostu się nie godzi.
Mecz Lecha ze Śląskiem nie był tylko porażką. To także przykład na to, jak nie należy grać w piłkę. Statystyki mówią same za siebie: 0.76 celnego podania na minutę, co jest po prostu kabaretowe. Stal z kolei nie postawiła wielkiego oporu Motorowi w Lublinie. Cała sytuacja ze bramkarzem Jakubem Mądrykiem to przykład szczególnej gry, gdzie popełnił kilka kosztownych błędów.
Co do Ravve Assayaga, izraelskiego napastnika, jego dotychczasowa forma jest tragiczna. W 20 meczach zdobył tylko jednego gola, a jego gra w Lublinie tylko potwierdziła, że walczy ze sobą. Natomiast piłkarza Georgija Żukowa można nazwać specyficznym wśród badziewiaków – miewał świetne mecze, a w tym sezonie grał na poziomie, który daleko odbiegał od oczekiwań.
Nie można zapomnieć o zachwycających występach Ajdina Hasića i Otar Kakabadze, którzy pokazali, jak grać, by być w gronie najlepszych. Choć nie wszyscy gracze są na tyle szybcy, by dostarczyć kibicom emocji, ci, którzy umieją, zasługują na docenienie.
Na koniec warto podkreślić, że mimo problemów nie zauważylibyśmy takiej ewolucji w lidze, która oferuje więcej niż tylko znane nazwiska, a młodzi piłkarze coraz częściej pokazują, że chcą walczyć o swoje miejsce. Chociaż nie zawsze z sukcesem, to ich zaangażowanie przynosi nadzieję na lepsze jutro polskiego futbolu.