W meczu, który z pewnością przejdzie do historii, piłkarze Holstein Kiel zademonstrowali niezwykłą determinację, pokonując faworyzowaną Borussię Dortmund na własnym boisku w Kilonii. Przed tym starciem Borussia, wicelider tabeli, miała aż 17 punktów przewagi nad swoim rywalem, który zaciekle broni się przed spadkiem.

Spotkanie na Holstein-Stadion rozpoczęło się w szalonym tempie. Już w 27. minucie bramkę zdobył Machino, a chwilę później Harres podwyższył prowadzenie na 2:0 w 32. minucie. Przed przerwą przyszła jeszcze jedna ważna bramka, którą dołożył Bernhardsson w doliczonym czasie pierwszej połowy, zamieniając wynik na 3:0.

Po przerwie Borussia zaczęła fanatyczną pogoń za stratą, jednak pierwsze próby nie przyniosły skutku, do momentu kiedy w 71. minucie na listę strzelców wpisał się Giovanni Reyna, a następnie Jamie Gittens w 77. minucie, zmniejszając prowadzenie do 3:2.

Jednak nadzieje gości na wyrównanie zostały pokrzyżowane, kiedy Lewis Holtby został ukarany czerwoną kartką za brutalny faul. Mimo osłabienia, Borussia wciąż miała nadzieję na złapanie remisu, jednak w doliczonym czasie spotkania Holstein Kiel ponownie zaskoczył rywala. W 90+8. minucie, Jann-Fiete Arp zaskoczył wszystkich strzałem z połowy boiska, gdy bramkarz Gregor Kobel był daleko od swojej bramki, co ustaliło wynik na 4:2.

Wygrana pozwoliła Holstein Kiel na zgromadzenie 11 punktów w tabeli, chociaż nadal zajmują przedostatnie, 17. miejsce. Ich strata do bezpiecznej strefy zmniejszyła się do zaledwie trzech punktów. Z kolei Borussia Dortmund, mimo porażki, utrzymuje ósme miejsce z 25 punktami na koncie.

Statystyki meczu: Holstein Kiel - Borussia Dortmund 4:2 (3:0)

Bramki: Machino (27.), Harres (32.), Bernhardsson (45.+4'), Arp (90.+8') - Reyna (71.), Gittens (77%).

To zdarzenie stanowi dowód na to, że w futbolu wszystko jest możliwe. Czas na refleksję dla Borussii, która będzie musiała przemyśleć swoje podejście w kolejnych meczach, aby nie powtórzyć tego bolesnego wyniku. Czy Holstein Kiel wykorzysta tę wspaniałą okazję do budowy pewności siebie, czy też Borussia wróci silniejsza w nadchodzących starciach? Tylko czas pokaże!