Podlaski bon turystyczny to innowacyjna inicjatywa mająca na celu przyciągnięcie turystów do województwa podlaskiego. Wartość bonu wynosi od 200 zł do 400 zł i jest dostępny dla turystów spoza regionu. Aby skorzystać z oferty, turyści muszą zarezerwować minimum dwie noce w jednym z obiektów biorących udział w programie.

Rejestracja dla przedsiębiorców trwa do 11 kwietnia, a pierwsze płatności z bonu będzie można realizować od 20 kwietnia. Obiekty noclegowe muszą być zarejestrowane w ewidencji lokalnego samorządu oraz nie mogą mieć zaległości wobec ZUS czy urzędów skarbowych. Budżet programu wynosi 2 miliony złotych.

Opinie na temat programu są mieszane. Właściciele mniejszych obiektów skarżą się na wprowadzone wymogi, które niektórych z nich dyskwalifikują z uczestnictwa. Jak zauważa Oliwia Hurley z "Leśne Pobudki", wiele obiektów nie spełnia wymogów rejestracyjnych albo ma niewielkie zaległości, przez co nie zakwalifikują się do programu. "Potrzebujemy wsparcia w szczycie sezonu", podkreśla.

Dysproporcje w kwotach bonów także podnoszą kontrowersje. Właściciele małych agroturystyk wskazują na niesprawiedliwość podziału: "Hotele dostaną 400 zł, a my tylko 200 zł. To nie jest pomoc, to kpina!" - mówi Eugenia Nowicka z agroturystyki "Relaks".

Dodatkowo, okazuje się, że nie wszyscy przedsiębiorcy wiedzą o istnieniu bonu. Niektórzy właściciele obiektów dowiadują się o tym dopiero z mediów. Aleksander Janiuk z Lokalnej Organizacji Turystycznej zwraca uwagę, że szczególnie starsi właściciele mają problem z obsługą formalności i potrzebują wsparcia w tym zakresie.

W obliczu wyzwań po COVID-19, branża turystyczna w regionie stanęła przed koniecznością dostosowania się do wyższych oczekiwań odnośnie standardów. "Potrzebujemy lepszych przepisów i korzystniejszych warunków, aby przyciągnąć więcej turystów. Musimy pokazać, że Podlasie ma coś wyjątkowego do zaoferowania", podsumowuje jeden z właścicieli pensjonatów.

Czas pokaże, czy nowa inicjatywa przyniesie oczekiwane skutki dla lokalnej turystyki.