Według anonimowych źródeł związanych z Kremlem, pojawiają się pierwsze oznaki, że Rosja jest gotowa na negocjacje z Donaldem Trumpem w sprawie zawieszenia broni. Kluczowym tematem tych rozmów ma być podział czterech wschodnich obwodów Ukrainy: Doniecka, Ługańska, Zaporoża i Chersonia. Przypomnijmy, że Putin już kilka miesięcy po rozpoczęciu konfliktu uznał te terytoria za część Rosji.

Zdaniem ekspertów, Moskwa mogłaby być otwarta na wycofanie się z niewielkich obszarów zajmowanych w obwodach charkowskim i mikołajowskim. Zaskakująco, pięciu rosyjskich urzędników twierdzi, że Kreml rozważa również zamrożenie konfliktu wzdłuż aktualnej linii frontu, co jest jednym z kluczowych punktów propozycji pokojowej Trumpa.

Jednakże wciąż istnieją kontrowersyjne kwestie, takie jak rezygnacja Kijowa z akcesji do NATO. Rosja nie zamierza tolerować obecności wojsk NATO na ukraińskim terytoriu, przewidując jednocześnie możliwość dyskusji na temat zapewnienia Kijowowi gwarancji bezpieczeństwa.

Kreml potwierdził, że Rosja będzie dążyła do ograniczenia liczebności ukraińskiej armii oraz promowania użycia języka rosyjskiego w Ukrainie.

Dmitrij Pieskow z Kremu informuje, że rozmowy między liderami Rosji a USA nie są aktualnie na agendzie, ale „w przypadku potrzeby, można je szybko zorganizować”. Jest to istotne, ponieważ Trump wielokrotnie publicznie deklarował chęć zakończenia konfliktu.

Warto zauważyć, że za wszelkie możliwe działania polityczne stoi coraz większa presja ze strony międzynarodowej. Wielu liderów krajów zachodnich licznie apeluje o powrót do stanu sprzed konfliktu, co stawia Putina w trudnej sytuacji. Zobaczymy, czy te rozmowy przyniosą realne efekty, czy będą jedynie kolejnym krokiem w grze politycznej w regionie. Pozostaje pytanie: czy w końcu dojdziemy do trwałego pokoju?