Nowe kontrowersje wokół polityki imigracyjnej w USA. Marco Rubio, senator ze stanu Floryda, ostrzegł, że administracja intensyfikuje działania wobec studentów, uznając ich za "szaleńców". W niektórych przypadkach zamaskowani agenci imigracyjni zatrzymywali doktorantów, transportując ich do ośrodków detencyjnych bez uprzedzenia, często nie podając przyczyny.

„Może ich już być ponad 300. Robimy to każdego dnia. Za każdym razem, gdy znajdę jednego z tych szaleńców, odbieram mu wizę” – wyznał Rubio podczas konferencji prasowej w Gujanie. To wyznanie budzi wiele kontrowersji i obaw wśród studentów.

Według doniesień NBC News, wielu zatrzymanych studentów miało powiązania z rosnącym na kampusach ruchem propalestyńskim, który zyskał na popularności w ostatnich latach. Choć administracja nie ujawnia powodów swojej selekcji, niektóre źródła wskazują na listy osób, które znalazły się na celowniku skrajnie prawicowych grup proizraelskich, domagających się deportacji.

Coraz więcej Amerykanów wyraża obawy dotyczące graniczenia ich wolności. Szokujące wyniki ostatnich sondaży pokazują, że niektórzy obywatele nawet wolą być Kanadyjczykami, jeśli to oznacza większą swobodę. Sojusznicy Trumpa już wcześniej zapowiadali chęć deportacji studentów, którzy otwarcie wspierają Hamas lub inne grupy uznawane przez USA za terrorystyczne.

Również osoby uczestniczące w protestach na uczelniach, które nie zostały autoryzowane, są narażone na represje, w tym zawieszenia i aresztowania. Kroki podejmowane przez administrację Trumpa są postrzegane jako część szerszych wysiłków ograniczenia praw nielegalnych rezydentów i posiadaczy wiz, co budzi poważne wątpliwości w kontekście wolności słowa i zgromadzeń.

W kontekście rosnącej napięcia, warto zauważyć, że międzynarodowa społeczność bacznie przygląda się sytuacji w USA. Niektóre organizacje pozarządowe zaczęły się mobilizować przeciwko represjom i działania te mogą mieć poważne konsekwencje dla wizerunku Ameryki na arenie międzynarodowej.