W ekskluzywnej rozmowie z BBC, dezerter o imieniu Anton (imię zmienione), zdradził szokujące informacje dotyczące służby w armii rosyjskiej w czasach pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Jego relacja, chociaż częściowo nie do zweryfikowania, została poparta dokumentami, które miał ze sobą.

Anton opisał niezwykle niepokojący moment z 24 lutego 2022 roku, kiedy to w jego jednostce, tuż po rozpoczęciu inwazji, aktywowano stan gotowości do użycia broni nuklearnej. - To już nie były ćwiczenia. Broń była w pełnej gotowości, zarówno na morzu, jak i w powietrzu. Teoretycznie mogła zostać użyta do przeprowadzenia ataku nuklearnego - mówił dezerter w rozmowie z dziennikarzami.

Jak relacjonuje Anton, żołnierze byli zamknięci w izolowanej bazie, mającym dostęp jedynie do rosyjskiej telewizji państwowej. To znacznie ograniczało ich świadomość sytuacyjną i zrozumienie skali konfliktu. Mimo pełnej gotowości bojowej ich zadaniem było jedynie strzeżenie arsenału, a nie aktywne uczestnictwo w walkach.

Ponadto, Anton podkreślił, że w bazach nuklearnych służbę pełnią jedynie profesjonalni żołnierze, a nie poborowi. Ci żołnierze podlegali rygorystycznej kontroli, nie mieli możliwości posiadania telefonów komórkowych, a wszyscy byli regularnie badani na wykrywaczach kłamstw. Znalezienie się w tej jednostce wiązało się z lepszymi zarobkami i brakiem wysyłania na front, ponieważ ich głównym zadaniem była obrona przed atakami nuklearnymi oraz – w razie konieczności – ich przeprowadzenie.

W obliczu ostatnich wydarzeń w Ukrainie, wielu analityków zaczyna obawiać się, że nowa strategia Rosji może wykorzystywać nuclearna zasoby w sposób, który przekroczy wszelkie dotychczasowe granice. Rosyjskie władze odwlekają podanie jasnych informacji o strategii i celach, co wzbudza niepokój nie tylko wśród sąsiadów, ale na całym świecie. Ten niepokojący rozwój sytuacji dostarcza kolejnych dowodów na to, że sytuacja geopolityczna staje się coraz bardziej skomplikowana i nieprzewidywalna.