Dymisja ministra obrony w Korei Południowej: Czy to koniec rządów Jun Sung-kyu?
2024-12-05
Autor: Andrzej
Korea Południowa stoi w obliczu wielkiej politycznej burzy, po tym jak wniosek o impeachment prezydenta Jun Sung-kyu został zgłoszony na sesji plenarnej, która rozpoczęła się krótko po północy lokalnego czasu. Wg przepisów prawnych, głosowanie nad impeachmentem musi odbyć się w ciągu 24 do 72 godzin.
W treści wniosku oskarżono prezydenta o "poważne naruszenia konstytucji i prawa", wskazując, że wprowadzenie stanu wojennego miało na celu ochronę prezydenta przed zarzutami karnymi, a nie realizację potrzeb bezpieczeństwa narodowego.
Nie tylko prezydent jest pod ostrzałem krytyki – partie opozycyjne, w tym główna siła opozycji Partia Demokratyczna, domagają się również impeachmentu ministra obrony Kim Jong-hyun. Zarzucają mu doradzanie prezydentowi w sprawie ogłoszenia stanu wojennego, co dodatkowo zaostrza sytuację polityczną w kraju.
W czwartek Jun przyjął rezygnację Kima, powołując na jego miejsce Choj Bjung Hjuka, byłego czterogwiazdkowego generała i aktualnego ambasadora Korei Południowej w Arabii Saudyjskiej. Kim w swojej rezygnacji wyraził żal z powodu działań, które doprowadziły do wprowadzenia wojska na ulice, a także wziął na siebie pełną odpowiedzialność za sytuację.
Równocześnie, pomimo presji ze strony opozycji, rządząca Partia Władzy Ludowej zgłosiła, że nie poprze wniosku o impeachment prezydenta. To może oznaczać, że Jun Sung-kyu nadal ma zamiar sprawować władzę, mimo narastających napięć.
Decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego, ogłoszona przez Jun'a we wtorek wieczorem, miała na celu "eliminację sił antypaństwowych". Prezydent oskarżył opozycję o paraliżowanie pracy rządu oraz „sympatyzowanie” z Koreą Północną. Wojsko wydało dekret, który zakazał działalności politycznej oraz pracy parlamentu, wprowadzając ścisłą kontrolę mediów.
Na szczęście, kilka godzin po ogłoszeniu stanu wojennego, Zgromadzenie Narodowe głosowało za zniesieniem tego stanu, unieważniając decyzję prezydenta, co dawało nadzieję na powrót do normalności w kraju. Prezydent Yoon Suk Yeol zareagował na to, deklarując, że będzie postępować zgodnie z wolą parlamentu.
Jednak sytuacja jest nadal napięta. Obywatele Korei Południowej z niepokojem obserwują rozwój wydarzeń, a wielu zadaje sobie pytanie: Czy to koniec rządów Jun Sung-kyu, czy może początek jeszcze większego kryzysu politycznego? W miarę jak sprawy będą się rozwijać, każdy dzień przynosi niepewność i nowe pytania o przyszłość demokracji w tym kraju.