Elon Musk, znany z kontrowersyjnych decyzji i nieprzeciętnej wizji, stanął na czołowej pozycji nowo utworzonego Departamentu Efektywności Rządu (DOGE), który ma na celu optymalizację federalnej administracji. Komisja pod jego przewodnictwem zacznie działać już 20 stycznia z okazji zaprzysiężenia nowego prezydenta USA.

Zadziwiające informacje ujawnione przez "The New York Times" wskazują, że osoby, które zdecydują się na pracę w DOGE, przez sześć miesięcy nie będą otrzymywały wynagrodzenia. Po zakończeniu tego okresu mają wrócić do swoich dotychczasowych, bardziej dochodowych zajęć. Osoby zatrudnione w DOGE będą uznawane za "specjalnych pracowników rządowych", co oznacza, że ich status jest tymczasowy i nie gwarantuje wynagrodzenia.

Musk sam również nie będzie otrzymywać wynagrodzenia z tytułu pracy w DOGE, co jest zgodne z praktykami w amerykańskim rządzie, gdzie taki status może być przyznawany bez konieczności płacenia wynagrodzenia.

Jednak ci, którzy zdecydują się na to wyzwanie u boku Muska, muszą być gotowi do pracy przez 80 godzin tygodniowo! Zespół może także obejmować krótko- i długoterminowych wolontariuszy, co dodatkowo potwierdza elastyczność modelu pracy w DOGE.

Nie można zapomnieć, że Musk przyciąga również inwestorów z Doliny Krzemowej, wielu z nich już współpracuje z nim na innych projektach. Pracownikami temporarnymi w DOGE mogą być osoby, które zwróciły uwagę Muska na platformie X, co sugeruje, że wielu będzie miało swoje korzenie w branży technologicznej.

Jak przyznaje wiele osób związanych z technologią, wizje Muska są fascynujące, ale mogą wiązać się z ogromnym stresem i wieloma wyrzeczeniami. Choć idea bezpłatnej pracy na rzecz optymalizacji rządowej administracji może być uważana za altruistyczną, wielu potencjalnych kandydatów może być zniechęconych wizją pracy bez wynagrodzenia przez pół roku. Ciekawi są także reakcje unijnych polityków na tę inicjatywę, ponieważ niejasności dotyczące finansowania i zewnętrznych wpływów mogą wywołać kontrowersje na arenie międzynarodowej.