Iga Świątek znalazła się w trudnej sytuacji po tym, jak jej organizm wykazał śladowe stężenie trimetazydyny (TMZ) w wyniku testu dopingowego. Dotychczas Polka nie miała problemów z dopingiem, co jeszcze bardziej podkreśla niespodziankę związaną z tą sytuacją.

Po pozytywnych testach, zarówno Iga, jak i Jannik Sinner – obecny męski lider rankingu ATP – musieli zmierzyć się z falą krytyki. Sinner oraz Świątek obydwoje zapewnili, że wykryte substancje były w nieznacznych ilościach i nie miały związku z ich intencjami stosowania zakazanych środków.

Renata Kopczyk, znana komentatorka sportowa, stwierdziła: "Przy tym stężeniu trudno mówić o intencjonalnym dopingu."

Iga Świątek była zagrożona dwuletnim zawieszeniem, jednak po obronie swojego stanowiska, na skutek czego zawieszenie zostało skrócone do jednego miesiąca. Dziś powraca na korty, ale sprawa wywołała ostrą debatę w środowisku tenisowym. Tenisista Nick Kyrgios skomentował sytuację, uważając, że "nasz sport jest skończony", oraz zasugerował, że zawodnicy powinni unikać wymówek.

Krytykę wyraziła także Eugenie Bouchard, znana kanadyjska tenisistka, która dodała do wpisu Kyrgiosa: "chyba tak". Bouchard, która osiągnęła szczyt kariery jako numer 5 na świecie, ma za sobą również trudne chwile związane z medialnym hejtem, co skłoniło ją do na pewien czas wycofania się z tenisa.

Wynikające z tej sytuacji głosy niepokoju wobec Igi Świątek mogą wywołać dłuższe konsekwencje dla jej kariery. Mimo że zawodnicy powinni mieć wsparcie w takich momentach, obawy o przyszłość nie milkną, a emocje wciąż pozostają na pierwszym planie w świecie tenisowym.