29. sezon "Kuchennych rewolucji" zakończył się w emocjonującym klimacie, a ostatni odcinek miał miejsce w Koninie, gdzie Magda Gessler próbowała uratować restaurację Czarny Domek. Już na początku zdaniem restauratorki było oczywiste, że "tam, gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść", co świadczyło o dużej rotacji kadry kucharskiej.

Jednak to, co miało być chwalebnym podsumowaniem sezonu, okazało się niezwykle kontrowersyjne. Widzowie byli zniesmaczeni zachowaniem Gessler w kuchni. Podczas kulinarnego pokazu, Magda nie tylko uczyła kucharki, ale także przywiązywała zbyt małą wagę do zasad higieny. Wiele sosów i dodatków, które miały być przyrządzone na miejscu, okazały się być robione z proszku. Już na etapie degustacji winegretu, widzowie zareagowali krytycznie, gdy Gessler próbowała sosu palcem prosto z miski.

Jednak prawdziwy skandal miał miejsce przy przygotowywaniu sałatki, gdzie zarówno Magda, jak i kucharka, nie używały rękawiczek, dotykając składników gołymi rękami. Obecność bakterii pod paznokciami wzbudziła ogromne kontrowersje. Fani programu nie kryli swojego oburzenia: "Jak można to robić bez rękawiczek?", "To jest po prostu obrzydliwe" - komentowali na portalach społecznościowych. Można się tylko domyślać, jakie skutki zdrowotne mogą wiązać się z taką lekkomyślnością w gastronomii.

Z kolei właściciel restauracji zaskoczył Magdę swoją postawą, na co ona sama reagowała zdziwieniem i niedowierzaniem. W kontekście hybrydowych standardów kulinarnych, jakie oferują polskie restauracje, ten odcinek wzbudził wiele pytań dotyczących przyszłości branży gastronomicznej w Polsce. Czy fanów programu czekają jeszcze większe kontrowersje w kolejnych sezonach? Jakie zmiany należy wprowadzić, aby poprawić standardy sanitarno-epidemiologiczne w lokalach? Mam nadzieję, że twórcy programu wezmą pod uwagę głosy widzów, którzy oczekują nie tylko dobrego jedzenia, ale również bezpieczeństwa na talerzu.