We wtorek rozpoczęła się szeroko zakrojona kontrola Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS), mająca na celu weryfikację kart szczepień dzieci w całej Polsce. Dr Paweł Grzesiowski, szef GIS, podkreślił, że skala tego przedsięwzięcia jest ogromna, ponieważ w Polsce istnieje prawie 10 tysięcy punktów szczepień, a kontrola obejmie aż 7,5 miliona kart.

Karty szczepień są w formie papierowej, co utrudnia sprawdzenie, ile dzieci jest zaszczepionych. Grzesiowski zaznaczył, że znajomość rzeczywistych danych jest kluczowa w kontekście uodpornienia społeczeństwa. Brak szczepień może prowadzić do dramatycznych konsekwencji zdrowotnych, co ostatnio było widoczne na przykładzie wybuchów chorób, takich jak błonica, krztusiec, czy odra.

Sytuacja staje się coraz poważniejsza, a Grzesiowski w rozmowie z mediami przyznał, że spodziewa się gorszych wyników niż pierwotnie zakładano. Oczekuje, że może istnieć nawet 30% więcej rodzin, które nie szczepią swoich dzieci niż wskazują dane, które mówią o około 90 tysiącach takich przypadków.

Kontrola zamierza zlokalizować rodziny uchylające się od szczepień oraz ustalić, czy dzieci mogą zostać zaszczepione. Grzesiowski przypomniał, że w Polsce rodzice, którzy nie szczepią dzieci, mogą bywać nieprzekonani, a niekoniecznie są to zwolennicy teorii antyszczepionkowych. Często to tylko brak odpowiedniej informacji od lekarzy sprawia, że rodziny obawiają się szczepienia.

Kary za nieszczepienie dzieci są przewidziane w polskim systemie, choć podczas samej kontroli nie będą nakładane mandaty. Jeśli po rozmowach z rodzicami okaże się, że nie mają oni żadnych uzasadnionych powodów do nieprzyjmowania szczepień, to GIS może wystąpić o ukaranie rodziców zgodnie z polskim prawem, co oznacza, że konsekwencje mogą być realne.

Czy Polacy ostatecznie zaufają nauce? Kontrolowany proces przyczyni się do zmniejszenia liczby nieszczepionych dzieci i zminimalizuje ryzyko wybuchu epidemii? To pytania, na które odpowiedzi będziemy znamy w ciągu najbliższych miesięcy.