
Granice etyki na granicy. Administracja Trumpa faworyzuje Teslę jak nigdy wcześniej!
2025-03-22
Autor: Jan
Administracja Donalda Trumpa nie tylko staje w obronie interesów Tesli, ale również otwarcie promuje zakup jej samochodów i akcji na giełdzie, co budzi poważne kontrowersje.
Sekretarz handlu Howard Lutnick, w wywiadzie na ogólnokrajowej stacji telewizyjnej, zapewniał widzów, że teraz jest idealny moment na inwestycję w Teslę. Tego rodzaju zachęcanie do zakupu konkretnego aktywa przez urzędnika wysokiego szczebla jest czymś bezprecedensowym i może wskazywać na konflikty interesów w administracji.
Zdecydowanie nie jest to pokazane w wątku protestów i wandalizmu w salonach Tesli, które są efektem rosnącej kontrowersji wokół polityki Elona Muska. Wielu komentatorów obawia się, że rząd USA staje się stronniczy, faworyzując jednego gracza na rynku, podczas gdy inni amerykańscy producenci samochodów nie otrzymują takiego wsparcia. To zjawisko, jednostronna promocja Tesli, w obliczu silnej konkurencji na rynku elektrycznych pojazdów, stawia pod znakiem zapytania zasady uczciwej konkurencji.
Dodatkowo, Elon Musk, prezes Tesli, pełni również rolę nieformalnego doradcy administracji Trumpa, co stwarza sytuację konfliktu interesów. Inwestycje w Teslę powinny być traktowane z przynajmniej namiastką neutralności, zwłaszcza gdy są wspierane przez rząd.
Warto zauważyć, że od początku roku akcje Tesli spadły o niemal 40%, co pokazuje, że dynamiczny rynek motoryzacyjny jest pełen niepewności. W obliczu takich spadków, rządowa promocja wydaje się próbą stabilizacji sytuacji finansowej Tesli, jednak może to być niewłaściwe podejście, które może okazać się niekorzystne dla konkurencji i długoterminowego zdrowia rynku.
Co więcej, sposób, w jaki administracja reaguje na wandalizm związany z Teslą, wskazuje na rosnące napięcia społeczne. Określanie wandali jako 'terrorystów' to nie tylko nieadekwatne, ale także niebezpieczne z perspektywy demokratycznych wartości.
Czy rząd Stanów Zjednoczonych powinien angażować się w takie działania, które faworyzują jednego producenta kosztem innych? Na to pytanie koniecznie muszą odpowiedzieć nie tylko eksperci od polityki gospodarczej, ale również społeczeństwo.