Kathleen Turner, niegdyś jedna z największych gwiazd Hollywood lat 80., staje w obliczu ciężkiej choroby. Kiedy miała 70 lat, była na szczycie kariery, ale diagnoza choroby przewlekłej zmieniła wszystko. Leczenie farmakologiczne oraz chemioterapia znacząco wpłynęły na jej wygląd oraz zdrowie. Z biegiem lat producenci filmowi zaczęli dzwonić do niej coraz rzadziej, co doprowadziło ją do depresji.

W walce z problemami osobistymi, Turner sięgała po alkohol, aby złagodzić ból emocjonalny, co dodatkowo komplikowało jej sytuację zdrowotną. W jednym z wywiadów przyznała, że miała silne obawy przed zażywaniem leków przeciwbólowych, myśląc, że mogą być uzależniające. W przeciwieństwie do tego, sięganie po trunki wydawało jej się być akceptowalne.

Mimo trudności, dzięki nowoczesnemu leczeniu reumatoidalnego zapalenia stawów, stan jej zdrowia poprawił się na tyle, że mogła powrócić do pracy przed kamerą. Niestety, w 2024 roku, podczas prób do spektaklu, Turner niespodziewanie opuściła scenę, co wywołało niepokój wśród widzów. Niektórzy zauważyli, że miała problemy z pamięcią i trudności z wypowiadaniem kwestii.

Aktorka była zastępowana przez koleżankę w kolejnych przedstawieniach, co wzbudziło spekulacje na temat jej przyszłości w branży rozrywkowej. Dwa lata temu można było ją zobaczyć w gościnnej roli w serialu "Hydraulicy z Białego Domu", gdzie występowała u boku Woody'ego Harrelsona i Justina Theroux. Mimo trudności, Turner nigdy nie przestała walczyć o swoje marzenia i inspirować innych do pokonywania przeciwności.