Rozrywka

Katy Perry "143": Skreślona przez własną wytwórnię? [RECENZJA]

2024-09-30

Katy Perry, niegdyś królowa popu, wydaje swoją najnowszą płytę "143" i zdaje się, że to nie jest powód do radości. Rafał Samborski sugeruje, że artystka została skreślona przez własną wytwórnię, która sabotuje jej karierę. Album "Smile" z 2020 roku niemal przeszedł bez echa, a teraz nowa produkcja również nie przynosi chluby tej utalentowanej wokalistce.

Można zadać sobie pytanie: co się dzieje z Katy Perry? Promocja jej najnowszego albumu to ogromna porażka. Utwór "Woman's World", który miał być hymnem silnych kobiet, stał się jedynie banalnym wyrazem pop-feministycznych frazesów. Co gorsza, współpraca z Dr. Luke'm, kontrowersyjnym producentem oskarżonym o nadużycia, zdecydowanie nie pomaga w budowaniu jej wizerunku. Teledyski, które wydają się przesiąknięte patriarchalnymi schematami, nie przyciągają uwagi, a ich brak subtelności tylko pogłębia krytykę.

Krytyka nie kończy się jednak na promocji. Katy Perry jest oskarżana o działania szkodliwe dla środowiska po incydencie z kręceniem teledysku "Lifetimes" w parkach narodowych Balearów bez wymaganych zezwoleń. To dodatkowo sygnię, że może być wiele zgubnych skutków związanych z niewłaściwym podejściem do planowania projektów artystycznych.

W odniesieniu do samej muzyki, "143" jest rozczarowującym zbiorem utworów. Od gwiazdy, która była trzynastokrotnie nominowana do Grammy, otrzymujemy 11 utworów, które brakuje unikalności i energii. Czuć zmęczenie, które sprawia, że wydaje się, iż zaangażowane zespoły nie miały ochoty ani chęci na kreatywne podejście do pracy.

Niech przykładem będzie utwór "I'm His, He's Mine", który bazuje na samplach z "Gypsy Woman". To nieprzemyślana aranżacja, która razi każdej osobie z choćby podstawowymi umiejętnościami producenckimi. Nawet "Crush" nie potrafi dostarczyć świeżości, brak mu energii, a powtarzalność "la da da di di" wywołuje irytację. Współpraca z 21 Savage w "Gimme, Gimme" również nie zachwyca, epatując nużącą energią.

W całości "143" to album pozbawiony melodii i przebojowych potencjałów, co w popie powinno być kluczowym elementem. Teksty utworów wypełnione są banałami, a jedynym godnym uwagi fragmentem może być featuring JID. W rzeczywistości jednak, "143" to album, który sprawi, że niejedna osoba będzie musiała się uderzyć w czoło z bezsilności po przesłuchaniu. Po jednym przesłuchaniu czułem się wyczerpany. Nic wielkiego, ten album to prawdziwy krok w stronę przepaści. Jak można przejść z bycia królową popu do niemożności zachwycenia słuchaczy? Katy Perry przed wieloma laty była na szczycie, ale czy jeszcze kiedykolwiek tam powróci?

Recenzja: 1/10

Co sądzicie o "143"? Czyżby nadszedł czas, by pożegnać Katy Perry na zawsze?