W zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich, które odbyły się w fińskiej Ruce, atmosfera była napięta już od początku. Wiatr oraz niesprzyjające warunki pogodowe spowodowały, że rywalizacja była wręcz niemożliwa. Po odwołaniu piątkowych sesji treningowych oraz kwalifikacji, wielu zawodników zaczęło głośno wyrażać swoje niezadowolenie, sugerując, że organizacja zawodów w takich warunkach to prawdziwe szaleństwo.

W trakcie weekendu najwięcej emocji dostarczył nieznośny wiatr. Po zakończeniu sobotniego konkursu, zorganizowanego w ekstremalnych warunkach, sędziowie byli zmuszeni przerwać niedzielne zawody w trakcie serii finałowej. Ostatecznie na podium stanęli Andreas Wellinger, Stefan Kraft oraz Karl Geiger, jednak dla wielu skoczków to zwycięstwo było tylko przykrym wspomnieniem trudnych warunków.

Po zawodach Szwajcarska ekipa miała jeszcze większe problemy. Zespół nie zdążył opuścić Finlandii przed zbliżającą się burzą śnieżną. W rozmowie z portalem Blick, szef szwajcarskiego zespołu serwisowego, Bjoern Schneider, opisał całą sytuację jako prawdziwy koszmar. Po kilku nieprzyjemnych incydentach na drodze, w tym awarii autobusu i kłopotach z oblodzoną drogą, Szwajcarzy musieli czekać blisko dwie godziny na pomoc, która napotkała liczne trudności w dotarciu do nich.

Niestety, to nie był koniec ich problemów. Po dotarciu na lotnisko, okazało się, że z sześciu toreb ze sprzętem, tylko jedna dotarła na miejsce. Jak ujawnił Schneider, zniknęły ważne elementy, takie jak maszyna do szycia sprzętu czy stół fizjoterapeutyczny, co mogło negatywnie wpłynąć na dalsze przygotowania do kolejnych zawodów.

Tak dramatyczne wydarzenia stały się przykładem nieprzewidywalności rywalizacji sportowej oraz niełatwych warunków, w jakich muszą pracować zarówno zawodnicy, jak i ich sztaby. Czy Szwajcarzy zdołają szybko się podnieść i wrócić do formy przed najbliższymi zawodami? To z pewnością pytanie, które zadają sobie nie tylko zawodnicy, ale i ich fani!