Niewiarygodna historia z lat 60.

Pod koniec lat 60. Elżbieta Czyżewska, osiedlona już w Nowym Jorku, usłyszała o premierze "Tanga" w Pocket Theatre na Manhattanie. Chciała zdobyć rolę w dziele Sławomira Mrożka, jednak dramaturg nie miał wpływu na obsadę i z ulgą informował ją w odpowiedzi na list.

Zaiskrzyło na przyjęciu

Mrożek przyleciał do USA na premierę i spotkał się z Elżbietą na przyjęciu u wspólnego znajomego. Od razu między nimi zaiskrzyło, a po latach okazało się, że rodziła się między nimi miłość.

Tajemnica ich związku

Ani Czyżewska, ani Mrożek do końca życia nie chcieli ujawniać szczegółów swojego uczucia. Dopiero w 2017 roku, po ich śmierci, korespondencja Mrożka ujawniła, że przez pewien czas tworzyli parę. Biografka Mrożka twierdzi, że było to "niezobowiązujące romantyczne spotkanie".

Wsparcie i cierpienie

Po przyjęciu w Nowym Jorku, ich romans niełaskawie zakończył się. Przyjaciel Mrożka, Leopold Tyrmand, był świadkiem ich namiętności i zauważył, jak Elżbieta cierpiała po rozstaniu.

Mrożek nazywał to "incydentem"

W liście do Tyrmanda Mrożek stwierdził, że ich relacja była tylko "incydentem", a Elżbieta miała o nim niewłaściwe wyobrażenia. Otto Tyrmand był zbulwersowany tym, jak Mrożek okazał się zimny w ocenie ich uczucia.

Ofiara miłości

Elżbieta, nazywana "polską Marilyn Monroe", nigdy nie zrozumiała, dlaczego ich związek był dla Mrożka jedynie chwilą zapomnienia. Jej los pokazał, jak trudne mogą być romantyczne przygody w świecie sztuki.

Refleksja zawodowa i osobista

Czyżewska starała się kontynuować karierę aktorską w Nowym Jorku, ale mieli to utrudnić jej polski akcent oraz skomplikowane relacje z mężczyznami. Ich znajomość, mimo że krótka, na zawsze zapadła w pamięć.

Nieodwracalne konsekwencje

Ostatecznie Elżbieta Czyżewska nigdy nie zrozumiała, dlaczego Sławomir Mrożek nie darzył jej uczuciem, które ona czuła do niego. Historia ta przypomina, że miłość, nawet ta najszczersza, bywa skomplikowana i nieprzewidywalna.