W okresie PRL-u władze komunistyczne skutecznie tłumiły wszelkie próby organizowania opozycji. Jednak przełom nastąpił podczas pielgrzymki Jana Pawła II w 1979 roku — to wówczas Polacy uświadomili sobie swoją liczebność i siłę. Wspomniał o tym Lech Wałęsa podczas wywiadu sprzed kilku miesięcy, podkreślając, że papież organizując masowe modlitwy i spotkania, pomógł Polakom dostrzec, jak wielu ich jest. Było to dla nich ogromne wsparcie, które dodało im energii i wiary w możliwość zmian.

Podczas jednego z tych spotkań, Jan Paweł II zapytał Danutę Wałęsę, żonę Lecha, jak radzi sobie z mężem. Wałęsa postanowił zażartować, mówiąc, że może powinien wymienić żonę na nowszy model. Papież zareagował jednak z dezaprobatą. Wałęsa przyznał, że żart nie został przyjęty w odpowiedni sposób i dodał z uśmiechem: "To nie był najlepszy moment na takie żarty".

Relacje Lecha Wałęsy z papieżem były niezwykle bliskie. Wałęsa wspominał, że podczas ich spotkań potrafili się porozumiewać bez słów, rozumiejąc się 'na mruczando', co wynikało z podobnego wychowania i wiary. Lech Wałęsa uważa, że każda rozmowa z papieżem była dla niego wielkim wsparciem, mimo że czasami czuł wyrzuty sumienia, że zajmuje cenny czas papieża.

Papież Jan Paweł II odegrał kluczową rolę w upadku komunizmu w Polsce. Jego pielgrzymka w 1979 roku była momentem przełomowym, który zjednoczył Polaków i pozwolił im dostrzec swoją moc. Wałęsa zaznaczył, że dzięki papieżowi Polacy byli w stanie zorganizować się do modlitwy, co umożliwiło im zrozumieć swoją liczebność i siłę do wprowadzenia zmian. Bez wątpliwości, działania papieża przyspieszyły procesy demokratyzacyjne w Polsce, według Wałęsy "komunizm upadłby znacznie później i w bardziej krwawy sposób". Jego wpływ na przyszłość kraju był nie do przecenienia, zarówno w aspekcie duchowym, jak i politycznym.

Jan Paweł II stał się nie tylko przewodnikiem duchowym, ale także symbolem walki o wolność i prawdy, co miało ogromny wpływ na dalsze losy Polski oraz Europy Środkowo-Wschodniej.