W sobotę Rada Wojewódzka Nowej Lewicy zaskoczyła wszystkich, podejmując decyzję o rozwiązaniu miejskich struktur ugrupowania w głosowaniu online. Marcin Chłodnicki, szef kielceckiej Nowej Lewicy, podczas niedzielnej konferencji prasowej ujawnił, że wniosek o rozwiązanie złożył przewodniczący świętokrzyskich struktur Andrzej Szejna.

Chłodnicki wyraził swoje oburzenie: - Jesteśmy bardzo zaskoczeni tą decyzją. Nikt nas nie uprzedził, nie znamy uzasadnienia i nie wiemy, dlaczego to się wydarzyło. Nie mogłem skontaktować się z Andrzejem Szejną ani z sekretarzem Rady Wojewódzkiej, Jackiem Skórskim, aby dowiedzieć się więcej na ten temat.

Podczas konferencji Chłodnicki przedstawił dwa wnioski. Pierwszy dotyczył zwołania Rady Wojewódzkiej w "normalnym, statutowym trybie", argumentując, że głosowanie online nie pozwoliło na dyskusję nad uchwałą.

- Chcemy, aby to odbyło się jeszcze raz - podkreślił Chłodnicki.

Dodał, że drugi wniosek dotyczy powołania miejskiej organizacji Nowej Lewicy w Kielcach, zaznaczając, że pozostaje grupa osób, które chcą działać w oparciu o lewicowe wartości. - Uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby taką organizację stworzyć - mówił.

Andrzej Szejna nie był dostępny dla mediów, ale w rozmowie z Radiem Kielce zapowiedział, że odniesie się do sprawy w poniedziałek.

W ostatnich tygodniach Szejna zmagał się z publicznymi oskarżeniami dotyczącymi problemów alkoholowych oraz nieprawidłowości w rozliczaniu kilometrówek. Wiceminister odniósł się do tych zarzutów, informując, że "zmierzył się z problemem nadużywania alkoholu" i odzyskał kontrolę nad swoim zdrowiem.

W wyniku tych kontrowersji i rosnącej presji premier Donald Tusk zdecydował się prosić ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o urlop dla Szejny, co jeszcze bardziej podgrzało atmosferę wokół tej sprawy. Od wtorku Szejna znajduje się na zwolnieniu.

Sytuacja w Nowej Lewicy staje się coraz bardziej napięta. W kontekście zbliżających się wyborów, działacze ugrupowania będą musieli zmierzyć się z poważnym kryzysem, który może mieć dalekosiężne konsekwencje dla przyszłości partii.