Rozrywka

Ostatni "Indiana Jones": Klęska finansowa i refleksje Harrisona Forda

2025-03-18

Autor: Magdalena

Indiana Jones, bohater znany z kultowej serii filmowej od ponad czterech dekad, powrócił w 2023 roku z filmem "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia", mając na celu ponowne zabranie widzów w pełną przygód podróż. Jednakże, wbrew oczekiwaniom, film okazał się nie tylko rozczarowaniem pod względem artystycznym, ale także finansowym.

Reżyser James Mangold próbował przywrócić ducha klasycznych opowieści, a 81-letni Harrison Ford ponownie przyjął rolę ikonicznego archeologa. Niestety, przychody ze sprzedaży biletów wyniosły 384 miliony dolarów przy budżecie oscylującym między 295 a 387 milionami dolarów. W efekcie Disney stracił około 143 miliony dolarów na tej produkcji.

Ford, komentując klęskę nowego "Indiany Jonesa", stwierdził, że czasami takie rzeczy się zdarzają. Mimo swojego wieku, wciąż czuje pasję do tej postaci: "Czułem, że jest jeszcze jedna historia do opowiedzenia. Chciałem pokazać, co się stanie, kiedy Indy zmierzy się z konsekwencjami swojego życia". Niestety, nie ma na horyzoncie zapowiedzi kolejnych przygód w tej serii z jego udziałem.

Czy zatem "Artefakt przeznaczenia" był naprawdę ostatnim filmem z Fordem w roli głównej? Wzbudza to rozczarowanie wśród fanów, którzy od lat śledzą przygody tej postaci. Warto zaznaczyć, że audytorium miało wysokie oczekiwania wobec tego filmu, szczególnie biorąc pod uwagę wcześniejsze sukcesy. Jak pokazuje ten przypadek, nostalgia nie zawsze przynosi zamierzony efekt.

W miarę jak Harrison Ford zbliża się do osiemdziesiątki, wiele wskazuje na to, że to była jego ostatnia szansa na pokazanie się jako Indiana Jones. Fani mogą mieć nadzieję, że twórcy serii znajdą sposób, aby kontynuować tę legendarną historię, może z nowym aktorem odgrywającym tę rolę. Jednak zrozumienie stanu rzeczy i akceptacja, że ikony kiedyś muszą odejść, staje się coraz trudniejsze.