Nauka

Oszukane pokolenie ma żal. "Ci, którzy dostali mieszkanie, żyją znacznie lepiej"

2024-09-29

Przemek, 38-letni pracownik branży internetowego marketingu, zauważa, że przeprowadzka do nowego mieszkania z każdym rokiem staje się coraz większym wyzwaniem. Drożejące jedzenie, rosnące rachunki oraz niepewność wynajmu stają się codziennością nie tylko dla niego, ale dla całego pokolenia.

Wzrost czynszu w jego przypadku to efekt kryzysu gospodarczego oraz nowej umowy, której warunki wydają się nieosiągalne – 4000 złotych miesięcznie plus opłaty. Przemek zastanawia się, jak do tego doszło. Jeszcze kilka lat temu, on i jego partnerka Mila, żyli w stabilniejszych czasach, pełnych nadziei i potencjału. Dziś owszem, zdają sobie sprawę z rosnących wydatków jedzenia i pieniędzy przeznaczanych na ich małą córkę, ale są również przytłoczeni uczuciem niemożności sprostania nowym wyzwaniom.

Krzysiek, partner Mili, zauważa, że przejrzystość finansowa, o której nie myśleli przed pandemią, stała się ich codziennością. "Musimy teraz liczyć każdy grosz, obliczać, na co nas stać, a czasem nawet kłócić się o drobne wydatki" – dodaje. W mieście, które nigdy nie śpi, żyć za takie pieniądze staje się coraz trudniej. A ich marzenia o przyszłości stają się pojęciem obcym.

Z drugiej strony Konrad, który w wieku 42 lat zdołał pomyślnie nabyć swoje mieszkanie, widzi, jak dobrze potoczyło się jego życie w porównaniu do znajomych. Wynajmując mieszkanie za 300 tysięcy złotych w Warszawie, gdzie w ostatnich latach ceny nieruchomości wystrzeliły w górę, stał się świadkiem tego, jak cyfra ta teraz osiąga wartość ponad trzech razy wyższą. Swoją długoterminową inwestycję spłaca właściwie samodzielnie dzięki rosnącym cenom wynajmu.

Konrad zauważa, że jakkolwiek zmiany polityczne również go frustrują, to ma przynajmniej dach nad głową, przeciwieństwie do wielu ludzi jego pokolenia, którzy z dnia na dzień zmagają się z rosnącymi kosztami życia. "Rodzice zawsze mówili, że każdy z nas jest kowalem własnego losu. Ale czy rzeczywiście tak jest?" – zastanawia się, opowiadając o swoich przyjaciołach, którzy czują złość i frustrację na skutek obecnych ograniczeń społecznych.

Przemek, z kolei, będąc świadkiem podziałów wśród najbliższych, nie ukrywa swoich obaw. "Nie czuję się reprezentowany przez żadną partię polityczną – głosowałem zawsze zgodnie z przekonaniami, ale czuje, że nikt nie walczy o moją sytuację" – wyjaśnia. W podziale społecznym dostrzega nie tylko różnice ekonomiczne, ale także brak zrozumienia z strony rządzących. Kiedy rozmawia o tym ze znajomymi, zadaje pytania, które odbijają się w jego sercu: "Jak to się stało, że tak wielu ludzi stało się ofiarami systemu, który obiecywał lepsze życie? Co stanie się, jeśli to wszystko nagle się złamie?"

"Obecny krajobraz polityczny tylko pogłębia te problemy. Zamiast pomóc klasie średniej, programy rządowe skupiają się na dostosowywaniu się do interesów tylko jednej grupy" – wzdycha, podkreślając, że pokolenie, które miało szansę na lepsze życie, teraz odczuwa żal i frustrację, co prowadzi do poczucia zagubienia. Czy młode przedsiębiorcze jednostki uzyskają kiedykolwiek wsparcie potrzebne do przetrwania w tych trudnych czasach? Bez większych zmian i wsparcia, ich dążenie do lepszego jutra może zostać całkowicie stłumione. Tylko ci, którzy w czasach sprzyjających zainwestowali w nieruchomości, mogą teraz świętować swoje szczęście.