Papież Franciszek: Czy to rzeczywiście "zamach stanu"?
2025-04-07
Autor: Anna
W niedzielę, podczas obchodów Jubileuszu Chorych i Personelu Medycznego, papież Franciszek zaskoczył wszystkich swoją nagłą obecnością przy ołtarzu przed Bazyliką św. Piotra. Siedząc na wózku inwalidzkim i z kaniulami tlenowymi, udzielił błogosławieństwa około 20 tysiącom ludzi zgromadzonym na placu. Jego kruchy, ale radosny głos niósł przesłanie nadziei.
Profesor Sergio Alfieri, szef zespołu medycznego, który przez 38 dni leczył papieża w klinice Gemelli, zapowiadał szczere odczucia: „Nie mógł mieć lepszego powrotu”. Alfieri zauważył, że widok 88-letniego papieża w tak dobrym stanie był niezwykle budujący, zwłaszcza po trudnych chwilach, kiedy dwukrotnie zagrażało mu życie.
„Teraz znów jest sobą, papieżem Franciszkiem; wraca do zdrowia” – dodał. Alfieri podkreślił, że papież powinien uszanować sześć tygodni rekonwalescencji, które mu zalecono.
Rozpoczęło się „przeciąganie liny” między papieżem a jego lekarzami, z których Franciszek wydaje się zdeterminowany, by szybko powrócić do swoich obowiązków. Mimo iż mógł zrezygnować z kaniul, zdecydował się je nosić, co lekarz interpretuje jako jego chęć pokazania, że nie ma nic do ukrycia.
W publicznej prezentacji Franciszek wysłał ważny sygnał do świata: „Papież wrócił, jest w domu, na Placu św. Piotra”. Alfieri dodał, że papież lubi niespodzianki i chciał dać się zobaczyć jako rekonwalescent, a nie jako osoba chora. Wspomniał również o tym, że „nie wykluczam kolejnych niespodzianek. To on decyduje – on jest papieżem}.
Ta niespodziewana obecność papieża na placu wywołała mieszane reakcje wśród wiernych. Niektórzy uznali to za wyraz odwagi i determinacji, podczas gdy inni zadawali pytania dotyczące jego zdrowia i nadchodzących decyzji. Jedno jest pewne – Franciszek pozostaje symbolem nadziei i siły, które przetrwały nawet najtrudniejsze chwile zdrowotne.