Najnowsze dane pokazują, że Polska stała się "czerwoną latarnią" Unii Europejskiej pod względem inflacji. W lutym tego roku węgierska inflacja znacznie przewyższała naszą, osiągając 5,6 proc., podczas gdy po korekcie koszyka w Polsce wyniosła jedynie 4,9 proc. Z kolei w marcu udało nam się powtórzyć ten wynik, co zaskoczyło ekonomistów, którzy przewidywali szczyt inflacji na ten miesiąc. Teraz to od Węgier może zależeć, czy to my będziemy na czołowej pozycji w Unii pod tym względem.

Pomimo globalnych turbulencji gospodarczych, takich jak wzrost cen surowców i wpływ pandemii, w większości krajów Unii Europejskiej odnotowano spadki dynamiki cen. W Belgii spadek wyniósł aż 0,63 punktu procentowego w porównaniu do lutego, a w Portugalii 0,5 punktu procentowego. Jedynie w Polsce i Francji roczna inflacja pozostała względnie stabilna.

Zaskakujące były również wyniki inflacji w Polsce, które okazały się niższe od prognoz ekonomistów, którzy przewidywali 5,1 proc. Warto jednak zauważyć, że w niektórych krajach, jak Włochy, prognozy zostały przebite w górę o 0,4 punktu procentowego, co pokazuje, że sytuacja w strefie euro jest różnorodna.

W Niemczech natomiast inflacja wpisała się w prognozy i wyniosła 2,2 proc. Zadziwiająco wolno rosły ceny w Nadrenii Północnej-Westfalii (+1,9 proc. r/r), w przeciwieństwie do Saksonii, gdzie wzrost osiągnął 2,5 proc. r/r.

To niezmiernie istotny okres dla gospodarki polskiej, a również dla całej Unii Europejskiej. Przez wzrost inflacji istotnie wzrasta koszt życia w Polsce, co wielu rodaków odczuwa w swoich portfelach. W obliczu globalnych wyzwań ekonomicznych, monitorowanie inflacji stanie się kluczowe dla decyzji rządowych i polityki monetarnej w nadchodzących miesiącach. Jakie kroki zostaną podjęte, aby zniwelować skutki inflacji? Czy czekają nas kolejne podwyżki stóp procentowych?