Na zdjęciu z szczytu krajów bałtyckich NATO, które odbyło się w Helsinkach, brakuje jednej kluczowej rzeczy – polskiej flagi. "Spójrzcie na to zdjęcie. Flaga Estonii – jest, flaga Finlandii – jest, flaga Unii Europejskiej – jest, flaga NATO – jest. A gdzie jest flaga Polski? Przynajmniej wiemy, że Donald Tusk nie pojechał tam reprezentować naszej Ojczyzny" – napisał poseł PiS Robert Gontarz, publikując zdjęcie, które pokazuje premiera Tuska w towarzystwie sekretarza generalnego NATO, Marka Ruttena, oraz premierów Estonii i Finlandii.

Zarówno politycy, jak i obywatele zareagowali na tę sytuację. Poseł PiS w swoim wpisie podkreślił znaczenie obecności polskiej flagi na międzynarodowych wydarzeniach, zwracając uwagę, że jej brak może być źle postrzegany przez społeczeństwo oraz za granicą.

Na jego komentarz odpowiedziało Centrum Informacyjne Rządu (CIR), tłumacząc, że brak polskiej flagi wynika z protokolarnych zasad przyjętych podczas tego typu wydarzeń. "Na fotografii widoczne są flagi gospodarzy – Finlandii, Estonii, NATO oraz Unii Europejskiej. Polska, podobnie jak inne kraje uczestniczące w szczycie, takie jak Niemcy, Dania, Szwecja, Litwa czy Łotwa, nie była organizatorem, dlatego jej flaga nie pojawiła się na zdjęciu. Nie ma to związku z pozycją Polski w tych rozmowach. Flaga Polski była eksponowana podczas 'family photo' uczestników szczytu" – podkreśliło CIR.

Warto zauważyć, że mimo kontrowersji związanych z brakiem flagi, premier Tusk skupiał się na ważnych kwestiach bezpieczeństwa, podkreślając potrzebę "radykalnego wzmocnienia" obecności Sojuszu na Morzu Bałtyckim w kontekście narastającej rosyjskiej agresji. Jego słowa były odpowiedzią na rosnące napięcia w regionie, które wymuszają na krajach NATO podejmowanie działań mających na celu zwiększenie ich obronności.

Zupełnie prywatnie, w Gdańsku nie tak dawno padł wyjątkowy rekord – mieszkańcy ułożyli największą "żywą" flagę Polski, co świadczy o dużym patriotyzmie i zaangażowaniu Polaków w budowę narodowej tożsamości.