Zaraz przed rozpoczęciem Roland Garros świat elitarnych tenisistów znów zaiskrzył, a zawodnicy otwarcie wyrazili swoje oburzenie w kwestii wynagrodzeń i obciążonego terminarza turniejów. Głos w tej sprawie zabrała między innymi Iga Świątek, wskazując na narastające zmęczenie i częstsze kontuzje. Problem z intensywnym harmonogramem, który nie pozwala na odpoczynek, stał się poważnym tematem wśród graczy, a Pro Tennis Players Association (PTPA) zaangażowała się w obronę ich interesów.

Pod koniec marca, PTPA złożyło pozwy przeciwko organizacjom ATP, WTA, ITF oraz ITIA, oskarżając je o zaniedbania i korupcję, co pogłębiło napięcie w profesjonalnym świecie tenisa. Niezadowolenie sportowców dotyczy również podziału dochodów z turniejów wielkoszlemowych. Zawodnicy chcą równego podziału zysków, mając na uwadze fakt, że turnieje te przyciągają miliony kibiców na całym świecie.

Z raportu PTPA wynika, że prawie 2 miliardy ludzi oglądało profesjonalne mecz tenisowe w ubiegłym roku, jednak zarobki najlepszych tenisistów są zdecydowanie niższe w porównaniu do innych sportów, takich jak koszykówka czy futbol amerykański. Na przykład, US Open zarobiło ponad 12,8 miliona dolarów tylko z jednej specjalnej sprzedaży, co było większa kwotą niż nagrody dla obu mistrzów singlowych razem wziętych.

Analiza podziału dochodów na Roland Garros w zeszłym roku ujawnia, że nagrody dla graczy stanowiły jedynie 16% całkowitych dochodów z turnieju, szacowanych na około 338 milionów euro. W przyszłości, PTPA planuje podjąć działania mające na celu wymuszenie lepszego traktowania tenisistów i ich udziału w zyskach.

W najnowszych doniesieniach, zawodniczki z czołowej dwudziestki rankingu, w tym Emma Navarro i Jessica Pegula, potwierdziły swoje poparcie dla protestów. Jednak inne zawodniczki, takie jak Amanda Anisimova czy Belinda Bencić, zauważyły brak kontaktu z PTPA. Na razie nie ma oficjalnego oświadczenia, które potwierdzi możliwość działania w tej sprawie, co tylko podgrzewa atmosferę przed nadchodzącym Roland Garros.