Jerzy Stuhr był nie tylko aktorem i reżyserem, ale także legendą polskiego kina, której dorobek artystyczny jest niezatarte. Odszedł 9 lipca 2022 roku, pozostawiając za sobą smutek nie tylko wśród najbliższej rodziny, ale także w sercach tysięcy fanów, którzy zebrali się na cmentarzu w Krakowie.

Osiem miesięcy po jego śmierci, Maciej Stuhr, syn zmarłego artysty, zaczyna otwarcie dzielić się swoimi emocjami i refleksjami na temat relacji, jakie łączyły go z ojcem. W reportażu emitowanym w Polsat, Maciej wyznał, że Jerzy był dla niego nie tylko wsparciem, ale i surowym krytykiem, od którego wymagał wiele.

Maciej wspomina, że przez długi czas czuł się porównywany do swojego ojca, co nie ułatwiało mu rozwoju kariery zawodowej. To obciążenie rodzicielsskiego dziedzictwa sprawiło, że musiał wielokrotnie dowodzić swojej wartości jako artysta. „Często brakowało mi uznania i docenienia, które każdy syn pragnie usłyszeć od swojego ojca” - mówił Maciej.

Ciekawym elementem ich relacji jest to, że dopiero w późniejszym etapie życia, gdy Maciej zaczął publicznie mówić o braku wsparcia ze strony Jerzego, jego ojciec zrozumiał, jak ważne jest docenienie talentu syna.

Maciej podkreślił, że jedynym momentem, w którym poczuł dumę ojca, było wydarzenie, gdy oddał szpik kostny, ratując życie dziecka. To nie dotyczyło jednak ich zawodowych relacji.

Współpraca obu artystów na planie filmowym pełna była napięcia. Maciej przyznał, że dla Jerzego, jako reżysera, każdy aspekt pracy musiał być dopracowany według jego wytycznych. „Była to trudna współpraca, ponieważ ojcowska władza spotykała się z reżyserską, a dyskusja była praktycznie niemożliwa” - wyznał Maciej, zaznaczając, że mimo tego szanuje dorobek i osiągnięcia ojca.

Relacja między nimi ewoluowała, ale Maciej zawsze czuł, że brakowało im głębszej więzi emocjonalnej. Choć dziedzictwo Jerzego Stuhra jest niepodważalne, Maciej podzielił się swoimi refleksjami na temat tego, jak ważne jest docenienie bliskich w życiu osobistym.