W poniedziałek Tel Awiw obudził się w strachu, gdy bojownicy Hezbollahu wystrzelili co najmniej pięć rakiet w stronę izraelskich instalacji wywiadowczych. Atak miał miejsce z libańskiego terytorium, co wywołało alarm lotniczy w stolicy Izraela oraz okolicznych miejscowościach.

Według informacji z izraelskich źródeł wojskowych, wszystkie rakiety zostały przechwycone przez systemy obrony powietrznej, a fragmenty pocisków spadły na niezamieszkane tereny, co uniemożliwiło wyrządzenie jakichkolwiek szkód czy ofiar w ludziach.

Hezbollah przyznał się do przeprowadzenia ataku, wskazując na bazę Glilot oraz jednostkę wywiadu wojskowego 8200 jako cel swojej operacji. To zdarzenie jest częścią rosnącego napięcia pomiędzy Izraelem a Hezbollahem, które nasiliło się w ostatnich dwóch tygodniach. Konflikt ten wybuchł po intensywnych bombardowaniach południowego Libanu przez izraelskie siły zbrojne. W miniony poniedziałek izraelska armia zrealizowała zmasowany atak na 120 celów, które były powiązane z Hezbollahem.

Warto zauważyć, że sytuacja na Bliskim Wschodzie może mieć dalekosiężne konsekwencje. Eksperci ostrzegają, że intensyfikacja działań wojskowych może prowadzić do destabilizacji całego regionu, a niektórzy analitycy wskazują na możliwość większego zaangażowania innych państw. Izrael i Hezbollah od lat są w stanie ciągłego konfliktu, a obecne wydarzenia tylko potwierdzają, że obie strony mogą szybko przejść do bardziej bezpośrednich starć.

Z niecierpliwością oczekuje się na odpowiedź Izraela na ostatnie działania Hezbollału oraz ewentualne kolejne kroki w tej skomplikowanej i niebezpiecznej sytuacji.