Wczesnym rankiem w poniedziałek, 30 września, rosyjskie siły zbrojne rozpoczęły kolejną falę zmasowanych dronowych ataków na ukraińskie miasta, a Kijów znalazł się w centrum tego ataku. W stolicy alarm przeciwlotniczy uruchomiono około godziny 1 w nocy i trwał on przez ponad pięć godzin, co wprowadziło mieszkańców w stan gotowości.

Szef kijowskiej administracji wojskowej, Serhij Popko, instruował mieszkańców, aby szukali schronienia, podkreślając powagę sytuacji i przypominając o konieczności zachowania ostrożności.

Ukraińskie siły powietrzne miały pełne ręce roboty, bowiem były w stanie namierzyć aż 76 obiektów powietrznych. Wśród nich znalazły się nie tylko drony, ale także rakiety, takie jak balistyczna Iskander-M wystrzelona z okupowanego Krymu oraz rakiety kierowane Ch-59/69, które pojawiły się nad regionem Zaporoża.

Miasta, które zostały najbardziej dotknięte atakami, obejmowały Kijów i sąsiadujące obwody – czerkaski, winnicki, kirowohradzki, żytonyjski, połtawski, czernihowski, sumski, charkowski, dniepropietrowski i mikołajowski. Siły obrony powietrznej w Kijowie dobrze wywiązały się z trudnego zadania i zestrzeliły jedną rakietę Ch-59/69 oraz aż 67 dronów Szahid, dzięki czemu ochroniły życie wielu obywateli.

Nie tylko Kijów, ale również inne obszary Ukrainy były pod ostrzałem. Jeden z dronów zboczył z kursu, kierując się w stronę Białorusi, natomiast trzy inne zostały stracone na północnej Ukrainie w wyniku działań walki elektronicznej, co wskazuje na wzrastającą skuteczność ukraińskich operacji obronnych.

Sytuacja w regionie nadal jest napięta, a analitycy militarni podkreślają, że takie ataki szybko się nie skończą. Ukraina wprowadza nowe systemy obrony, a także rozwija własne technologie wojskowe, co może znacząco zmienić układ sił w nadchodzących tygodniach. Czy Ukraina zdoła zatrzymać Rosjan? Odpowiedź wkrótce.