Od początku tego roku w Polskich gminach zainstalowano gminne punkty selektywnego zbierania odpadów komunalnych (PSZOK), które mają za zadanie gromadzenie zużytych ubrań i tekstyliów. To wynika z nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku, co ma na celu zmniejszenie ilości odpadów i promowanie recyklingu.

Jednak problem tkwi w tym, jak mieszkańcy postępują z niechcianymi ubraniami. Jeśli osoby te zrzucają je do pojemnika na śmieci zmieszane, mogą spodziewać się wyższych rachunków za wywóz odpadów, co daje im dodatkowy powód, aby korzystać z PSZOK.

Niestety, nie ma prostego rozwiązania dla ubrań oddawanych do PSZOK. Obecne doniesienia sugerują, że wiele z tych odpadów w ogóle nie trafia do recyklingu. Zamiast tego, kierowane są do spalarni. Olga Goitkowska, dyrektorka Wydziału Gospodarki Komunalnej w Gdańsku, zauważa, że niezależnie od tego, czy ubrania lądują w PSZOK, czy też w kubłach na śmieci, ostatecznie mogą być używane jako paliwo do odzysku energii.

Piotr Szewczyk, prezes zarządu Rady RIPOK Związek Pracodawców, dodaje, że ogłaszanie sukcesów zbiórek tekstyliów to za mało, ponieważ nikt nie podejmuje tematu dalszego losu tych zebranych materiałów.

W Warszawie, w odpowiedzi na zapytania, Urząd Miejski wskazał, że zebrane tekstylia są sortowane i poddawane wstępnym procesom przetwarzania. Część z nich jest przetwarzana na czyściwa, podczas gdy reszta trafia do spalarni. To budzi wiele kontrowersji, ponieważ pojęcie recyklingu powinno zakładać ponowne wykorzystanie materiałów, a nie ich spalanie.

Co więcej, może to prowadzić do pytania o efektywność zagospodarowania odpadów w Polsce oraz o rzeczywistą ekologiczną korzyść z funkcjonowania PSZOK-ów. Czy jesteśmy gotowi na rewolucję w gospodarce odpadami, czy po prostu zmieniamy sposób, w jaki je usuwamy? Odpowiedzi na te pytania są kluczowe dla przyszłości ekologii w naszym kraju.