Kraj

Szokujące kulisy egzekucji pod Łodzią: "Dzieci pytały, czy ich nie zabije"

2024-10-08

Autor: Michał

W dramatycznym incydencie pod Łodzią, mężczyzna wyciągnął z samochodu swoje dzieci – 8-letniego syna i 12-letnią córkę. Ich matka, Anna, opisuje przerażenie malujące się w ich oczach oraz dramatyczne pytanie, które zadały: "Czy on mnie nie zabije?".

Napastnik, Dawid M., groził Annie i jej nowemu partnerowi, Adamowi. Adam próbował interweniować, wyskoczył z samochodu i chciał ratować dzieci. Niestety, gdy mężczyzna zorientował się, że jego plan się nie powiódł, Adam musiał uciekać przed agresorem. "Nie mieliśmy pojęcia, że sytuacja tak się zaostrzy" – wspomina Anna.

Zdarzenie, które miało miejsce, miało swoje korzenie w latach pełnych strachu i przemocy. Dawid M. już wcześniej wielokrotnie zastraszał Annę: "Spałam z gazem w ręku, bo potrafił wstać w nocy i krzyczeć, że 'niech go szatan opęta'" – relacjonowała kobieta. Gdy Anna zagroziła odejściem, mężczyzna zaczął jej grozić. W jednym z dramatycznych momentów, pchnął ją na ścianę z nożem w ręku, a ich uratowała córka, krzycząc: "Nie zabijaj mamy!".

Pomimo zakazu zbliżania się, Dawid nie przestawał nękać Anny. Jej nowy związek z Adamem stanowił dla niej nadzieję w trakcie trudnych chwil. Związek ten był dla niej źródłem wsparcia, co podkreślała Anna: "Adam mówił, że odda za mnie życie, gdyby zaszła taka potrzeba". Ich relacja była niezwykle bliska, mogli czuć się, jakby razem spędzili 20 lat, mimo że byli razem tylko rok.

Niestety, tragiczne wydarzenie miało swoje kulminacyjne momenty, gdy Adam próbował uciec przed Dawidem, który niestety użył broni. Jego ciało znaleziono około 300 metrów od miejsca zdarzenia. Kiedy znaleziono Adama, było już za późno.

Dawid M. uciekł z miejsca zbrodni, ukrywając się później w opuszczonym mieszkaniu w Łodzi. Policja wiedziała o jego zagrożeniu, ale nie zdołała go powstrzymać. "Staraliśmy się jak najszybciej go zatrzymać, jednak nie udało się" – tłumaczył podkomisarz Robert Borowski z policji w Zgierzu. Mężczyzna miał nieregularne zameldowanie, co utrudniało działania organów ścigania.

To tragiczne wydarzenie wywołało szok w społeczeństwie, a lokalne media szeroko relacjonują tę sprawę. Policja apeluje o zwiększenie czujności w sytuacjach związanych z przemocy domowej oraz wsparcie ofiar. Jak podkreśla jeden z ekspertów, wzrost przypadków przemocy może być związany z niewystarczającymi środkami ochrony dla osób w niebezpieczeństwie.