Ping Chayada, zaledwie 20-letnia gwiazda popu z Tajlandii, zmarła po skomplikowanej serii masaży tajskich, które doprowadziły do poważnych problemów zdrowotnych. Młoda artystka od dłuższego czasu zmagała się z bólem szyi i ramion, co skłoniło ją do poszukiwania pomocy w tradycyjnych metodach leczenia. Niestety, jej niewinna decyzja miała dramatyczne konsekwencje.

Po pierwszej sesji masażu, Ping zaczęła odczuwać nasilający się ból oraz drętwienie ramienia. Mimo rosnących obaw i dolegliwości, w ciągu dwóch tygodni zdecydowała się na kolejne masaże, a zmiana salonu niestety nie przyniosła poprawy, tylko jeszcze pogorszyła stan zdrowia, prowadząc do drętwienia nóg.

Sprawy przybrały dramatyczny obrót, gdy Ping trafiła do szpitala z silnym bólem, który uniemożliwiał jej jakiekolwiek poruszanie się. Diagnoza była szokująca - zapalenie rdzenia kręgowego. Po intensywnej terapii farmakologicznej wydawało się, że wraca do zdrowia, ale wkrótce po tym znowu znalazła się w szpitalu z powodu ataku padaczki. Ostatecznie, 8 grudnia, Ping Chayada zmarła w wyniku zatrucia krwi.

W trakcie walki z chorobą, artystka dzieliła się swoimi zmaganiami z fanami na Facebooku, przestrzegając ich przed ignorowaniem objawów oraz niebezpieczeństwami związanymi z masażem, co przyciągnęło uwagę wielu osób w mediach społecznościowych.

W obliczu tej tragicznej sytuacji wszczęto dochodzenie, w tym sekcję zwłok, aby dokładniej zbadać okoliczności jej śmierci. Jak się okazało, wszystkie masażystki brały udział w procesie szkoleniowym i posiadały aktualne licencje, ale zaczęto poddawać w wątpliwość, czy usługi były wykonywane zgodnie z należytymi standardami.

Ta tragedia skłoniła społeczność do refleksji nad bezpieczeństwem alternatywnych metod leczenia oraz zrozumieniem, jak ważne jest dbanie o własne zdrowie i bezpieczeństwo. Zachęcamy wszystkich do dzielenia się swoimi doświadczeniami oraz do skonsultowania się z profesjonalistami przed podjęciem decyzji o masażu.