W tym tygodniu na kortach Billie Jean King Cup miało miejsce prawdziwe emocjonujące widowisko. Mecz rozpoczął się obiecująco dla Brytyjek - Emma Raducanu pokonała Viktorię Hruncakovą w wyniku 6:4, 6:4. Jednakże, w drugim pojedynku singlowym, Rebecca Sramkova przywróciła nadzieje swojej drużynie, triumfując nad Katie Boulter 2:6, 6:4, 6:4, a tym samym doprowadzając do remisu w meczach.

Mecz deblowy okazał się kluczowy dla ostatecznego wyniku. Para słowacka - Viktoria Hruncakova i Teraza Mihalikova - zdominowały Olivię Nicholls i Heather Watson, wygrywając 6:2, 6:2, co zapewniło Słowaczkom miejsce w finale.

To niezwykle emocjonujące osiągnięcie jest nie tylko powodem do dumy dla słowackiego tenisa, ale także ich pierwszym finałem od 2002 roku, kiedy to zdobyły trofeum po zwycięstwie nad Hiszpanią w Czechosłowacji.

Inny półfinał również dostarczył niezapomnianych wrażeń. W poniedziałek, Włoszki zmierzyły się z Polską, a wynik również decydował się w meczu deblowym. Sara Errani i Jasmine Paolini pokonały Katarzynę Kawę i Igę Świątek 7:5, 7:5, po wcześniejszych pojedynkach, w których Magda Linette uległa Lucii Bronzetti (4:6, 6:7 (3-7)), a Świątek pokonała Paolini (3:6, 6:4, 6:4).

Finał odbędzie się w najbliższą środę, a wiele wskazuje na to, że zgromadzi rzesze kibiców przed telewizorami.

Warto przypomnieć, że rozgrywki, które wcześniej znane były jako Fed Cup, w 2020 roku zmieniły nazwę na Billie Jean King Cup, aby uhonorować ikoniczną amerykańską tenisistkę, która zdobyła 12 tytułów wielkoszlemowych i była częścią zwycięskiej drużyny USA w pierwszej edycji tych rozgrywek w 1963 roku.

Czas na finałowe zmagania - ważne dni dla słowackiego i światowego tenisa!