Kallas skomentowała groźby USA dotyczące nałożenia 20-procentowych ceł na produkty z Unii Europejskiej. Podkreśliła, że w wojnie handlowej nie ma zwycięzców – zarówno Europejczycy, jak i Amerykanie poniosą straty.

"Jeśli dojdzie do wojny handlowej między UE a USA, Chiny z pewnością będą się cieszyć" – zaznaczyła Kallas. Dodała, że Unia Europejska i Stany Zjednoczone muszą trzymać się razem w obliczu takich wyzwań. W przyszłym tygodniu weźmie udział w spotkaniu unijnych przywódców, podczas którego omówione będą kwestie wsparcia dla Ukrainy oraz nowe relacje z USA po powrocie Donalda Trumpa do Białego Domu.

Kwestia pokoju w Ukrainie również budzi wiele emocji. Kallas ostrzegła, że wszelkie naciski na przyspieszenie rozmów pokojowych z Rosją mogą być szkodliwe dla Kijowa. Wezwała do jednomyślności w UE, zaznaczając, że ruchy Unii są dokładnie obserwowane przez światowych partnerów.

Podczas swojego wystąpienia, Kallas podkreśliła, że Unia Europejska nie powinna lekceważyć swojej siły. Zauważyła, że ostatnie wydarzenia w Syrii pokazały, że Rosja nie jest niepokonana. Zgromadzone siły międzynarodowe wokół obalonego reżimu Baszara al-Asada dowodzą, że wsparcie Moskwy nie zawsze zapewnia sukces.

Kallas zwróciła uwagę, że globalne zagrożenia pochodzą także z krajów takich jak Iran, Korea Północna i wspomniane Chiny, które dążą do podważania obecnego ładu światowego. Podczas konferencji we wtorek w Brukseli, na pytania dotyczące sytuacji w Gruzji, przyznała, że nie udało się uzgodnić sankcji wobec tamtejszych władz, mimo ich represyjnych działań wobec opozycji i protestujących. Polityk zapowiedziała, że zamierza porozmawiać z unijnymi liderami o tym, jakie konkretne kroki UE powinna podjąć wobec Gruzji.

W miarę rozwijania się sytuacji międzynarodowej, analitycy zastanawiają się, jakie będą długofalowe skutki potencjalnych konfliktów handlowych i jak wpłyną one na globalny rynek. Wszyscy obserwują, czy nastąpi zmiana w podejściu USA po wyborach prezydenckich i jakie konsekwencje mogą z tego wyniknąć dla Europy.