Atak Ukrainy na Cieśninę Kerczeńską z wykorzystaniem dronów morskich i UAV miał miejsce w nocy, co spowodowało wielkie zamieszanie w regionie. Mieszkańcy Kercza zgłaszali odgłosy eksplozji dochodzące z okolic stoczni, co wskazuje na intensywność działań militarnych. W wyniku zagrożenia rosyjskie władze wstrzymały ruch na moście Krymskim, co doprowadziło do powstania ogromnych korków.

Rosjanie potwierdzili, że w wyniku ataku zniszczono kilka ukraińskich jednostek, jednak wciąż brak jest szczegółowych informacji na temat strat w ludziach i ewentualnych uszkodzeń.

Dodatkowymi informacjami z regionu są relacje na ukraińskich kanałach w Telegramie, które sugerują, że rosyjskie wojsko próbowało zniszczyć ukraińskie cele nie tylko z powietrza, ale także z morza i brzegu. Mieszkańcy Kercza informowali także o eksplozjach w stoczni "Zaliv."

Ukraina w dalszym ciągu intensyfikuje ataki na Krym, co może być związane z próbami odcięcia rosyjskich sił od dostaw zaopatrzenia. Atak w Cieśninie Kerczeńskiej sugeruje rosnącą zdolność Ukrainy do prowadzenia operacji morskich.

W nocy z 5 na 6 grudnia rosyjskie ministerstwo obrony ogłosiło, że zestrzelono jeden ukraiński dron nad Krymem, a także zniszczono dwa drony morskie. W sumie w całej Rosji zniszczono 33 bezzałogowce, co pokazuje skalę zagrożenia, z jakim zmaga się rosyjska armia.

To wydarzenie to kolejny krok w eskalacji konfliktu, który ma poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa na Morzu Czarnym. Wzrost aktywności Ukrainy w rejonie Krymu to świadectwo zmieniającej się dynamiki wojny, a także determinacji Ukrainy w walce o swoje terytorium.

Obserwatorzy podkreślają, że sytuacja w regionie może jeszcze bardziej się zaostrzyć, jeśli obie strony nie podejmą działań na rzecz deeskalacji. Konflikt ten, z jego negatywnymi skutkami, staje się coraz bardziej złożony, a zwłaszcza w kontekście geopolitycznym i gospodarczym. Muzyka wojny w regionie nie milknie, a przyszłość wciąż pozostaje niepewna.