24 lutego 2022 roku Rosja bezwzględnie zaatakowała Ukrainę, wywołując światowe oburzenie. Mimo że wiele głosów nawołuje do zakończenia konfliktu, wojna wciąż trwa, a rosyjscy sportowcy dostają rykoszetem od międzynarodowych działań.

W wyniku nałożonych sankcji, rosyjscy sportowcy nie mogą występować na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w barwach swojego kraju i są zmuszeni do rywalizacji jako sportowcy neutralni. Podczas ostatnich igrzysk tylko 15 reprezentantów Rosji wzięło udział w tych emocjonujących zmaganiach.

Wśród najgłośniejszych przeciwników tych sankcji znajduje się Bilal Erdogan, syn prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdogana. W rozmowie z agencją TASS stwierdził, że mieszanie polityki ze sportem jest absolutnie nie do przyjęcia.

- Rosyjscy sportowcy powinni być serdecznie witani na wszystkich wydarzeniach sportowych, dumnie nosząc swoje flagi. Sport to coś, co łączy, a nie dzieli - podkreślił Erdogan, odnosząc się do sytuacji, w której na przykład izraelscy sportowcy mogą brać udział w międzynarodowych zmaganiach.

Bilal Erdogan zauważa, że jeśli sport ma prowadzić do pokoju na świecie, nie powinien być kwestią polityczną. Mówi, że młodzi sportowcy, pragnący rywalizować i osiągać sukcesy, zostają wykluczeni z powodu politycznych decyzji, co nie przyczynia się do budowy lepszego świata.

- Takie podwójne standardy tylko szkodzą sportowi i przyszłości młodzieży. Musimy walczyć o to, żeby każdy miał równe szanse - podsumował. Czy jego słowa wywołają zmiany? To na pewno temat, który wzbudzi wiele emocji na arenie międzynarodowej.