Szwedzki statek handlowy "Sofia" opuścił port w Ustce w czwartek po południu pozbawiony ładunku. Wkrótce po wypłynięciu, polska Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) otrzymała informację od służb duńskich o tym, że na pokładzie doszło do pożaru. "Sofia" znajdowała się w pobliżu wyspy Bornholm w duńskich wodach.

Sebastian Kluska, dyrektor SAR, poinformował, że statek aktualnie przebywa na kotwicowisku w Gdyni, jednak nie uzyskał zgody na wejście do polskiego portu. Kapitan jednostki holowniczej, która miała holować "Sofię" do Szwecji, obawia się, że statek może nie przeżyć podróży przez Bałtyk w obecnym stanie technicznym.

Ekspert zaznaczył, że armator popełnił poważne błędy formalne, ponieważ nie wystosował oficjalnej prośby o zgodę na wejście do portu w Gdyni. Służby morskie nie były w stanie ocenić stanu technicznego jednostki, ponieważ nie zostały wpuszczone na jej pokład.

Choć nie ma obecnie zagrożenia dla ochrony środowiska, sytuacja jest niepokojąca z powodu ryzyka zatonienia statku. Według służb morskich sytuacja jest monitorowana na bieżąco, ale jak dotąd nie wpłynęły niepokojące informacje. Agent statku zapewnił, że planuje holowanie "Sofii" do jednego z portów w Szwecji.

W międzyczasie, około godziny 21:20, duńskie służby zgłosiły, że statek płonie i może nabierać wody. Polska Marynarka Wojenna wysłała śmigłowiec z Darłowa w celach asystencyjnych, jednak szybciej na miejscu dotarły duńskie i szwedzkie jednostki, które ewakuowały pięcioosobową załogę.

Aktualnie nie ustalono przyczyny pożaru, ale warunki pogodowe podczas zdarzenia były trudne – wiatr osiągał prędkość do 17,1 m/s, czyli około 65 km/h w skali Beauforta. Pojawiają się także obawy, że na Bałtyku z powodu burzy może dojść do dalszego pogorszenia sytuacji.

Statek "Sofia", zbudowany w 1986 roku, pływa pod szwedzką banderą i ma długość 71,84 m. Jego ostatnia trasa zakończyła się 28 listopada w Ustce, gdzie odbierał ładunek kruszywa. Czy nadciągająca burza pogorszy sytuację? Odpowiedź na to pytanie pozostaje wciąż nieznana.